tag:blogger.com,1999:blog-33448854550966900712024-03-08T15:50:28.876+01:00Cienie we mgleAnonymoushttp://www.blogger.com/profile/09141160405239206612noreply@blogger.comBlogger6125tag:blogger.com,1999:blog-3344885455096690071.post-90547486051104459562016-05-30T13:57:00.000+02:002016-05-30T17:41:04.150+02:00Żyję, nie wyemigrowałam i na pewno nie porzucam pisania<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Stwierdziłam,
że taka informacja się przyda, bo wiele osób pyta mnie czy będę dalej pisała,
czy nie, a jeśli tak, to kiedy w końcu zbiorę dupę, żeby dodać kolejny rozdział.</div>
<div class="MsoNormal">
Mam w
tej chwili trochę mniejszych i większych problemów, a należę do osób, którym
pisanie w nerwach idzie o dupę potłuc, dlatego leżę zarówno z dodawaniem swoich
rozdziałów, jak i komentowaniem Waszych.</div>
<div class="MsoNormal">
Nie ma
jednak takiej opcji, żebym zostawiła to opowiadanie niedokończone, bo sama
dostaję białej gorączki, jak blogi które czytam są z dnia na dzień usuwane –
więc choćby się waliło i paliło, wymęczę Was do końca historią Katherine i
bandy. </div>
<div class="MsoNormal">
W planach
jest także drugi blog, który pojawi się pewnie w przeciągu tygodnia, dwóch.
Tematyka różna od cieni, ale może też przypadnie Wam do gustu. Mi jest ona
bliższa, więc i pewnie wszystko będzie dużo swobodniejsze i nie będzie
problemu, żebym w jeden wieczór trzasnęła rozdział i go dodała.</div>
<div class="MsoNormal">
Co do
Was – wszystko czytam w miarę na bieżąco, pozostaje mi dodać komentarze, czym
chce się zająć jeszcze przed rozdziałami, żeby czuć się z Wami w porządku. Jestem
niemal pewna, że do końca przyszłego tygodnia zamknę się w temacie zaległości i
zajmę się powoli kończeniem zakładek na cieniach, tworzeniem nowego bloga, i w
końcu pisaniem.</div>
<div class="MsoNormal">
To chyba
na tyle, przypomniałam się, wytłumaczyłam i przedstawiłam plan działania. Pozostaje prosić Was
o cierpliwość :)</div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/09141160405239206612noreply@blogger.com7tag:blogger.com,1999:blog-3344885455096690071.post-47982835977263561042016-04-02T00:35:00.000+02:002016-04-18T17:06:27.238+02:00Rozdział 5<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: x-large;"><i>Sara</i></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<div style="text-align: left;">
<i> Pik,
pik, pik, pik… Dźwięk kardiomonitora doprowadzał mnie do szału, jednak nie
mogłam go ani wyłączyć, ani choćby ściszyć. Właściwie, to nie mogłam się nawet
ruszyć. Czułam, że staje się coraz bardziej świadoma, słyszałam głosy
dochodzące z zewnątrz, jednak kiedy próbowałam otworzyć oczy lub chociaż
poruszyć palcem… <o:p></o:p></i></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<div style="text-align: left;">
<i> Wiedziałam, że
jestem w szpitalu, przez te wszystkie dźwięki. Nie wiedziałam jednak, dlaczego
się tu znalazłam i dlaczego wszystko tak bardzo mnie boli. Miałam w głowie
kompletną pustkę. Próbowałam przypomnieć sobie bezskutecznie jakąkolwiek
informacje. O sobie, o tym, dlaczego tu jestem i co mi właściwie jest.<o:p></o:p></i></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<div style="text-align: left;">
<i> Usłyszałam, że
ktoś wchodzi do pomieszczenia, zatrzaskując za sobą drzwi. Tak samo subtelnie
podsunął sobie krzesło bliżej mnie i zasiadł, rzucając czymś, zapewne na jakąś blisko
mnie położoną szafkę. <o:p></o:p></i></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<div style="text-align: left;">
<i> – Mogłabyś się w
końcu obudzić, bo gadanie do takiego niemal trupa, to żadna frajda – usłyszałam
czyjś głos, jednak nie byłam w stanie go rozpoznać. Poczułam, że owy ktoś
dotyka mojej dłoni. – Tęsknimy za tobą wszyscy. – Głos mu się załamał. – Dom
jest bez ciebie taki pusty, a mała… ciągle dopytuje, gdzie jej mamusia. I co ja
mam jej mówić?<o:p></o:p></i></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<div style="text-align: left;">
<i> Kim do cholery był
facet, który do mnie mówił? I jaka mała? O co tu chodzi? <o:p></o:p></i></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<div style="text-align: left;">
<i> – Twoja idiotyczna
matka mówi, że już się nie obudzisz, że powinniśmy wyjechać, ja i mała… ale nie
zostawimy cię, aniele. Musisz do nas wrócić. – Poczułam muśnięcie ust na czole,
a później na dłoni. – A jak już to zrobisz… – zamilkł. – To chyba ci aż wtłukę
za to, ile strachu narobiłaś.<o:p></o:p></i></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<div style="text-align: left;">
<i>No zawołaj mnie wreszcie, bo zaraz tu
kociokwiku dostane jakiegoś</i> – mówiłam w myślach do drzwi z tabliczką, z
wyjątkowo głupim nazwiskiem. </div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<div style="text-align: left;">
Zaczęłam
stukać paznokciami o szklany stoli, stojący po mojej lewej stronie. Były na nim
rozrzucone broszurki, z denerwującym, motywującym do działania bełkotem. Miałam
ochotę szarpnąć ręką i spierdolić całe to gówno na ziemię, ale zamiast tego
zerwałam się na równe nogi i wparowałam do gabinetu Darrena. Nie pofatygowałam
się, żeby chociażby zapukać, otworzyłam tylko drzwi z trzaskiem na całą
szerokość. </div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<div style="text-align: left;">
Moim
oczom ukazał się siwiejący brunet, którego już dobrze znałam i siedząca
naprzeciw niego starsza kobieta, wyraźnie wystraszona moim kulturalnym
wejściem. Zignorowałam ją jednak i wbiłam wiercące spojrzenie w mężczyznę.
Wstawał powoli, obserwując każdy mój ruch. </div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<div style="text-align: left;">
–
Potrzebuję porozmawiać – wywarczałam przez zęby. – Dzwoniłam. Dzwoniłam kurwa,
miało być na dwudziestą, jest dwudziesta trzydzieści, a ja potrzebuje
porozmawiać, Darren, teraz, teraz potrzebuję – zaczęłam chaotycznie, zaciskając
i rozluźniając przy tym pięści, aż zacisnęłam je tak mocno, że jestem pewna, że
pobielały mi kłykcie. </div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<div style="text-align: left;">
–
Wiem, Saro – zaczął łagodnie, będąc już prawie obok mnie. – Jednak jest
opóźnienie, pójdź do Margaret, zaparzy ci herbaty, zaraz skończymy i cię
przyjmę, dobrze? – mówił do mnie jak do dziecka albo jakbym była jakaś, kurwa,
niedorozwinięta.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<div style="text-align: left;">
–
Nie mów tak do mnie – wysyczałam. – Nie będę czekać. Nie masz czasu, to pierdol
się. – Odwróciłam się na pięcie i ruszyłam korytarzem, zakładając na siebie
kurtkę. </div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<div style="text-align: left;">
Wszystko
we mnie dygotało, wszystko, a moją głowę zalewały wizje, których wcale nie chciałam.
Do uszu dobiegały głosy. Wiedziałam, że wcale nie mówią do mnie teraz, w tej
chwili. To były głosy, które mówiły do mnie lata temu, głosy, których nie
chciałam, nie chciałam i nie wiedziałam, czego one ode mnie, kurwa, chcą. </div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<div style="text-align: left;">
<i> – Wczoraj miałem
pogrzeb, jutro mam pogrzeb, a pojutrze się żenie. Same nieszczęścia mnie
spotykają w tym tygodniu – jęczał zabawnie przystojny brunet do kolegi,
jednocześnie głaskając moje udo. <o:p></o:p></i></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<div style="text-align: left;">
<i> Przewróciłam
ostentacyjnie oczami i trzasnęłam go w ramię za ten głupi żart, ku jeszcze
większej uciesze chłopaka siedzącego naprzeciwko nas. <o:p></o:p></i></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<div style="text-align: left;">
<i> – Ale chociaż
kawalerski fajny planuję – ciągnął, żeby mnie zdenerwować. – Spotkamy się z jakimiś gorącymi paniami. Szampan, kisiel, te sprawy… –
wymieniał. <o:p></o:p></i></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<div style="text-align: left;">
<i> – Nikt z tobą nie pójdzie, twoja przyszła żona by nam gardła poprzegryzała – stwierdził ten drugi i wyszczerzył się głupkowato. <o:p></o:p></i></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<div style="text-align: left;">
<i> – Nikt nie pójdzie, bo nikt go nie lubi –
odezwałam się. – Ale ja z tobą chętnie spędzę ten wieczór, misiu. - Pogłaskałam ukochanego po włosach z szerokim uśmiechem, na co odpowiedział mi wzrokiem godnym samego diabła.<o:p></o:p></i></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<div style="text-align: left;">
<i> Chłopak który przed chwilą tak ochoczo wszystko komentował, teraz buchnął
śmiechem, a ja poczułam, jak palce drugiego wbijają się w moje udo, prosto w
splot nerwowy, przez co naprawdę zabolało. Wyrwałam nogę i odsunęłam się od
wariata, przewracając jednocześnie oczami. <o:p></o:p></i></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<div style="text-align: left;">
<i> Westchnął na to
przeciągle i przygarnął mnie do siebie, szepcząc na ucho, że…<o:p></o:p></i></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<div style="text-align: left;">
–
Wypierdalać! – wrzasnęłam w końcu, rzucając wszystkim co miałam w rękach o
chodnik, na którym już się znalazłam. – Dajcie mi kurwa spokój – jęknęłam znowu
i upadłam na kolana, czując, jak łzy ciekną mi po policzkach. Schowałam twarz w
dłoniach, próbując złapać głębszy oddech.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<div style="text-align: left;">
Miałam
wrażenie, że coś mnie zaraz rozedrze od środka, rozczłonkuje, zje i wypluje.
Jakby były we mnie dwie osoby i ta druga chciała wyjść na powierzchnie, zabrać
mój spokój i zniszczyć, zniszczyć wszystko. Zniszczyć mnie całą.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<div style="text-align: left;">
Poczułam
czyjeś dłonie, które biorą mnie pod boki i unoszą na murek, koło którego
klęczałam. Nie otworzyłam oczu nawet na chwile, nie byłam nawet ciekawa, kto to
był, dlaczego to robi i czy teraz nie zrobi mi jakiejś krzywdy. </div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<div style="text-align: left;">
–
Sara… – usłyszałam ciepły głos. Otworzyłam oczy. Darren ukucnął przy mnie i
spojrzał z dołu na moją twarz. – Co się dzieje? </div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<div style="text-align: left;">
–
Nie wiem – wyszlochałam, rozsypując się na dobre. – Zabierz to, Darren, ja już
nie mogę, one mnie zabiją. </div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<div style="text-align: left;">
–
Nie zrobią tego. – Sięgnął po moje rzeczy: Torebkę, z której wszystko się
wysypało, klucze, potłuczony telefon… Zebrał wszystko i podniósł się, żeby
wziąć mnie pod ramię i zacząć prowadzić w stronę budynku. – Zaparzymy ci
ziółek, dobrze? I porozmawiamy. </div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<div style="text-align: left;">
Dałam
się mu prowadzić, chociaż wewnętrznie nie uspokoiłam się w najmniejszym
stopniu. Dopiero siedząc w jego gabinecie, z do połowy wypitą szklanką
obrzydliwego naparu, byłam w stanie wydusić z siebie słowo. </div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<div style="text-align: left;">
–
Leżałam w łóżku. Ja tylko leżałam w łóżku Darren, a one przyszły i nie
potrafiłam sobie poradzić z tą falą. Widzę coś, a nie wiem co to, kim oni są i
dlaczego… – zachłysnęłam się powietrzem. – Dlaczego ja niczego nie pamiętam. –
Przymknęłam oczy i zaczęłam szybciej oddychać. </div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<div style="text-align: left;">
–
Spróbujesz opisać mi to, co widziałaś? – zapytał łagodnie. </div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<div style="text-align: left;">
Pokręciłam
głową, bo naprawdę nie wiedziałam, co mam powiedzieć. Nie potrafiłam opisać
niczego, co widziałam. </div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<div style="text-align: left;">
–
Facet, był tam jakiś facet i byłam ja. I nie wiem co więcej. Kurwa, nie wiem. –
Odłożyłam z głuchym stuknięciem filiżankę i oparłam czoło o dłoń.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<div style="text-align: left;">
–
Potrzebujesz czasu, Sara – powiedział cicho, a we mnie zawrzało. </div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<div style="text-align: left;">
–
Czasu? – warknęłam, łypiąc na niego morderczo. – Minęły dwa lata. Ile tego
czasu jeszcze mi potrzeba? Kolejne dwa? Pięć? Dziesięć? Nawet nie wiem kim są
ludzie, których widzę, nawet nie wiem czy żyją, co mnie z nimi łączyło, nikt mi
nic, kurwa, nie mówi! Nawet nie wiem czy… </div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<div style="text-align: left;">
–
Czy co? – dopytał, bo długo się nie odzywałam. </div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<div style="text-align: left;">
–
Czy ja na pewno mam na imię Sara, czy to wy mi tylko to wmawiacie. – Moje oczy
po raz kolejny zaszły łzami. – Ty i moi pieprzeni rodzice, którym chyba jest
wygodniej, że zrobili ze mnie kurwę bez emocji. Potrafię być tylko wściekła
albo przybita, nic więcej. W tym co widzę, nikt nie mówi do mnie pierdolona
Sara, Darren, nikt. </div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<div style="text-align: left;">
–
Jak do ciebie mówią? </div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<div style="text-align: left;">
–
Nie wiem. </div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<div style="text-align: left;">
–
Nie wiesz – powtórzył, jakby innej odpowiedzi nawet nie oczekiwał.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<div style="text-align: left;">
–
Nie. Nie pamiętam. Pamiętam przez chwilę i zaraz zapominam.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<div style="text-align: left;">
–
Może tylko ci się to wydaje… – zaczął niepewnie. – Rozmawiałem z twoimi
rodzicami, Sara – westchnął w końcu. – Twój ojciec przyjeżdża co tydzień.
Wszystko co mi powiedział, próbowałem ci przekazać od wypadku. Nic więcej mi
nie mówił, więc i nic więcej pewnie nie ma. Skąd u ciebie taka podejrzliwość?
Nie nastawiaj się tak negatywnie, to twoja rodzina, chcą dla ciebie dobrze.
Pozwól im cię wspierać. </div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<div style="text-align: left;">
Nie
odpowiedziałam, bo jak dla mnie, to pierdolił bez sensu. Psycholog o dupę
potłuc. Karmi mnie kłamstwami, które mu naopowiadali. Są siebie, kurwa, warci
wszyscy.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<div style="text-align: left;">
–
Przepiszę ci nowe lekarstwa – odezwał się w końcu, na co wzruszyłam tylko
ramionami. – Przyjdź do mnie we wtorek, a gdyby się coś działo, dzwoń. Możesz
się po nich kiepsko czuć. A jak twoja relacja z Katherine? Powiedziałaś jej?</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<div style="text-align: left;">
–
Nie. </div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<div style="text-align: left;">
–
Dlaczego? </div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<div style="text-align: left;">
Ponownie
wzruszyłam ramionami. Nie mogłam powiedzieć nic Kat. Wiedziała tylko, że miałam
wypadek. Nie wiedziała, że straciłam pamięć, że przed tym miałam dobre życie,
ludzi, którzy mnie kochali, dobrą pracę – chociaż kto wie czy miałam, w końcu
mam na to tylko słowo matki i ojca. Nie wie i nawet nie zauważa, że nie
potrafię sobie poradzić ze sobą, ciągle jestem na psychotropach, w nocy mam
same koszmary, których nie rozumiem…</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<div style="text-align: left;">
Moje
złe traktowanie jej nie jest spowodowane tym, że to do niej coś mam, a tym, że
zalewa mnie fala niezrozumiałych głosów lub obrazów z przeszłości, których nie
potrafię nawet opisać. Tak mi się przynajmniej wydaję... Myśli, że bywam z mężczyznami dlatego, że to lubię, bo jestem puszczalska i nic nie warta, a tak naprawdę, to chce po prostu coś poczuć, coklolwiek, chociaż przez chwilę. Mimo, że to brzydzi mnie samą.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<div style="text-align: left;">
Katherine
mnie nie zna. Nie wie, że Sara, którą zna, to jedynie maska. Maska, której
nigdy nie zdejmę przed nią, bo nie może poznać moich słabości, nie może. Nikt
więcej już nie może, bo wykorzystają to przeciw mnie. </div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<div style="text-align: left;">
Mimowolnie
zaczęłam kręcić głową.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<div style="text-align: left;">
–
Pójdę już do domu – szepnęłam ledwo słyszalnie, gapiąc się w podłogę. </div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<div style="text-align: left;">
–
Myślę, że… </div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<div style="text-align: left;">
–
Już mi lepiej – przerwałam mu. – Jest mi lepiej – skłamałam, tym razem pewniej.
</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<div style="text-align: left;">
Odpuścił
i wypisał receptę. Podając mi ją, zerknął jeszcze na moje ręce, pokryte
okrągłymi i podłużnymi bliznami. Spojrzałam na nie, próbując sobie przypomnieć,
kiedy właściwie się pojawiły, ale zamiast tego, była tylko jedna, wielka, czarna
dziura. </div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<div style="text-align: left;">
–
Nie było tego wcześniej – mruknął, łapiąc mnie za nadgarstek. Nim zdążył się
przyjrzeć, zabrałam rękę i wsunęłam ją w rękaw płaszcza. </div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<div style="text-align: left;">
–
Nie pamiętam, skąd są – burknęłam i wzięłam swoje rzeczy.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<div style="text-align: left;">
–
Sara – odezwał się, kiedy byłam już przy drzwiach. – Jeśli dalej będziesz to
robić, pójdziesz do szpitala. </div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<div style="text-align: left;">
Spojrzałam
na niego przez ramię, nie wierząc w to, co mówi. Zacisnęłam wargi w wąską
linię, ale nie odezwałam się już słowa. Zamiast tego wyszłam, trzaskając za
sobą drzwiami.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<div style="text-align: left;">
<i> – I co z nim? – spytałam, kucając
przy brunecie upapranym w smarze. <o:p></o:p></i></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<div style="text-align: left;">
<i> – Spierdolił się –
stwierdził profesjonalnie. <o:p></o:p></i></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<div style="text-align: left;">
<i> Pokiwałam smutno
głową, patrząc na mój biedny samochód. Mężczyzna wsiadł do środka i odpalił po
kilku próbach, jednak po chwili autko zadławiło się i zgasło, jednocześnie puszczając
z silnika gęsty dym. <o:p></o:p></i></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<div style="text-align: left;">
<i> – Dymi jakby
papieża wybrali – zawołał wesoło i trzasnął przednią klapą z całej siły, bo
inaczej by się nie zamknęła. Rozłożył ręce i podszedł do mnie. – Umarł, nic ci
nie poradzę. Weź mój, tylko nie rozbij. – Ucałował mnie w policzek i odszedł w
kierunku ślicznego domku.<o:p></o:p></i></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<div style="text-align: left;">
<i> Spojrzałam w dół,
chcąc wbić wzrok w ziemię, ale mój wzrok skupił się na brzuchu. Byłam w ciąży,
na oko, w około czwartym miesiącu. Pogłaskałam niewielką wypukłość, kręcąc
głową. <o:p></o:p></i></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<div style="text-align: left;">
<i> – Twój ojciec jest
głupi, wiesz – mruknęłam do maleństwa. – Dobrze, że chociaż mama rozumna, bo
byś miał przepieprzone… albo miała. – Uśmiechnęłam się sama do siebie i ruszyłam
za mężczyzną, rzucając ostatnie tęskne spojrzenie w kierunku starego Nissana,
który wydawał się być tak samo zrozpaczony, co ja.<o:p></o:p></i></div>
<div style="text-align: left;">
<i><br /></i></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<div style="text-align: left;">
<i> </i>Obudziłam się
cała spocona, z bijącym w zawrotnej prędkości sercem. Zaczęłabym pewnie na nowo
histeryzować, gdyby nie stała nade mną Kat. </div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<div style="text-align: left;">
–
No czas najwyższy – mruknęła. – Wołam cię i wołam. </div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<div style="text-align: left;">
–
Co się stało? – zapytałam, przecierając twarz dłonią. Głowa mi zaraz chyba
eksploduje. </div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<div style="text-align: left;">
–
Nie mogę znaleźć kluczy, chodź się zamkniesz. </div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<div style="text-align: left;">
Wysunęłam
się spod kołdry i ruszyłam za nią do drzwi, po drodze zahaczając o pokój.
Spojrzałam na syf na biurku. Podeszłam i wzięła w rękę paczkę, którą zostawił
jej ten debil z tydzień temu. </div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<div style="text-align: left;">
–
Dalej nie otworzyłaś? – wysiliłam się na normalny ton.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<div style="text-align: left;">
–
Nie – przyznała, wciągając na siebie płaszcz. – Zobacz co to, ja nie mam nerw.
– Ucałowała mnie w policzek i wyszła, zapewniając, że wróci wieczorem. </div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<div style="text-align: left;">
Przekręciłam
za nią drzwi i wróciłam do swojego łóżka. Wyjęłam z szuflady opakowanie
lekarstw, które wczoraj przepisał mi ten konował i wzięłam jedną, niczym jej
nie popijając. </div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<div style="text-align: left;">
Rozerwałam
papier, niszcząc tym samym niemalże kaligrafię, jaką na nim odstawił i
wysypałam zawartość na kołdrę. W środku była druga koperta i list, od którego
zaczęłam. Spodziewałam się ckliwego poematu, jak zwykle, jednak nabazgrał tam
jedynie jakąś datę i nazwiska, których nawet wymówić bym nie umiała. </div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<div style="text-align: left;">
Odrzuciłam
kartkę na bok i rozerwałam kolejną kopertę, z której wysypało się kilkanaście
zdjęć, przedstawiających Katherine, tyle, że dużo młodszą i właśnie tego
drania, którego wszędzie idzie poznać. </div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<div style="text-align: left;">
</div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: x-large;"><i>James</i></span></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<div style="text-align: left;">
Jeśli
kiedyś ktoś powie mi, że wstawanie rano i ubieranie rozbieganej pięciolatki to
drobnostka, to chyba dam mu w mordę. Jane, odkąd wstała, nie miała zamiaru ani
się ubierać, ani czesać, ani jeść śniadanka. </div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<div style="text-align: left;">
Dopiero,
kiedy na nią warknąłem, rzuciła w kąt laleczkę i obrażona zjadła te <i>psekleną kanapkę </i>i wypiła te <i>pseklentą herbatkę</i>, ale tych <i>pseklentych włosków to ona juz nie ucese. </i>Ile
razy mi tupnęła nogą i wypięła język, to nie zliczę. Lepszą rozrywką było dla
niej wpatrywanie się we mnie, wieszanie się na mnie, leżenie ze mną, wybieranie
mi którą dziś koszulkę mam założyć, słuchanie jak rozmawiam przez telefon czy
zwyczajne zagadywanie mnie na każdy możliwy temat. Wszystko co robiłem, chciała
robić ze mną, jednak na swoich zasadach, oczywiście. </div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<div style="text-align: left;">
Kiedy
robiłem sobie kawę, a jej herbatę, pouczała mnie jakich kubków mam użyć, ile
cukru wsypać, jak długo mieszać. Kanapki musiały być odpowiednio cienko
posmarowane masełkiem, skórka obkrojona, a z keczupu zrobiona buźka, bo z buźką
jej najlepiej smakuje. </div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<div style="text-align: left;">
Czasami
niemal mnie to irytuje, ale w gruncie rzeczy, to kochałem to. Nie było mi
łatwo, ale bycie ojcem, to jednak coś wartościowszego, niż firma i kasa. One
się prędzej czy później skończą, a mała Jane będzie dalej i dalej, kiedy będę
niósł ją po schodach, przerzuconą przez swoje ramię, będzie wykrzykiwała…</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<div style="text-align: left;">
–
Ce warkocyk! – Wierzgała rączkami i nóżkami, dopóki nie postawiłem jej na swoim
łóżku. Podskoczyła na nim kilka razy i klapnęła na tyłek, udając, że przewróciła
się przez przypadek. </div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<div style="text-align: left;">
Przewróciłem
oczami.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<div style="text-align: left;">
–
Spadniesz na głowę, jak tak będziesz robić – stwierdziłem, podchodząc do szafy. </div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<div style="text-align: left;">
–
Ja nigdy nie śpadam – odpowiedziała obrażonym tonem, układają się na
poduszkach. Uderzała gołymi nóżkami o łóżko, czekając, aż przyjdę do niej z
ubrankami. – Zrobis mi warkocyk?</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<div style="text-align: left;">
–
Jeszcze ci warkoczyki będę wiązał – prychnąłem pod nosem, bardziej do siebie.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<div style="text-align: left;">
Pokręciłem
głową i usiadłem obok. Od razu wpasowała się na moje kolana i usiłowała zdjąć z
siebie piżamę. Po jej oburzonym mruknięciu, kiedy sobie nie radziła,
postanowiłem jednak pomóc i zamiast różowego kompletu w kropki, włożyłem jej
szare spodenki od dresu i koszulkę z kolejnym głupim napisem, typu <i>Mały potworek tatusia</i>, które ciągle
kupuje moja matka. </div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<div style="text-align: left;">
Kiedy
jednak kończyłem i wkładałem jej – ha, nawet pasujące kolorem do bluzki, bo w
tak samo niebieskim kolorze – skarpetki, stwierdziła, że to za <i>chłopaco</i> i ona tak nie chce dzisiaj.
Zignorowałem ją i tym razem, zamiast tego zabierając się za czesanie jej
loczków. Już jej nawet zaplątałem tego przeklętego warkocza, z czego była
bardzo zadowolona. Miała długie włosy, nie dziwiłem jej się, że czasami jej już
przeszkadzają i chce, by je upiąć. Chyba poważnie będę musiał pomyśleć o obcięciu
ich, mimo, że zdecydowanie wole jak ma długie. </div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<div style="text-align: left;">
Po
chwili przeglądania się razem w lustrze podczas mycia jej ząbków, stwierdziła,
że mamy taki sam kolor koszulek prawie i to super! Oczywiście zapluła przy tym
pianą z pasty cały zlew i podłogę, a sprzątać tego, to już nie było komu, ale
odpuściłem jej i okazałem podobną radość z tego faktu. </div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<div style="text-align: left;">
Miły,
choć nieco męczący poranek, zmył po sobie całą radość, z chwilą, gdy
przeszliśmy z Jane przez drzwi gabinetu pani dentystki. Mimo wnętrza, które
skutecznie dzieci rozpraszało, mała nie dała mi odejść nawet na moment, a na
fotel usiadła tylko i wyłącznie po złożeniu mojej deklaracji, że pójdziemy do
cukierni od razu po wyjściu i że zostanę dziś z nią w domku cały dzień. </div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<div style="text-align: left;">
Przygłupia
lekarka zaproponowała, że ją uśpi, za co obdarzyłem ją tak wrogim spojrzeniem,
że już się do mnie słowem odzywać nie próbowała. Idiotka, myśli, że moje
dziecko, to jakieś jest <i>zadehadowane</i>
i sobie z nim poradzić nie umiem. Mogłem powiedzieć małej, żeby jej te palce
pogryzła. </div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<div style="text-align: left;">
No,
ale nie było tak źle w końcu. Jane zęby ma zdrowe, ja nerwy też, wyszliśmy
oboje dobrze na tej wizycie. Jedynie pani doktor na zbyt zadowoloną nie
wyglądała. Pewnie chciała, żeby Jane miała zęby od słodyczy porozwalane, to i
kase by wytrzepała. </div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<div style="text-align: left;">
–
Ja ce z tatusiem za lenke, nie z tobą! – marudziła, próbując wyrwać się mojej
matce, którą zgarnęliśmy po drodze. Miała wizytę u lekarza i nagle nie mogła
jechać swoim samochodem, tylko potrzebowała, żeby ją zawieźć. Mała tupała za złości nóżkami i wypinała jej
co chwila język. – Jesteś głupia dupa.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<div style="text-align: left;">
–
Jane – warknąłem, na co dziewczynka obrzuciła mnie zdziwionym spojrzeniem.
Wyciągnąłem w jej stronę rękę, żeby podeszła i mnie za nią złapała. </div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<div style="text-align: left;">
Przebiegła
przestrzeń nas dzielącą i stanęła obok mnie, od razu się przytulając.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<div style="text-align: left;">
–
Dlaczego ty się tak brzydko odzywasz? Nie możesz tak mówić do babci – skarciłem.
</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<div style="text-align: left;">
–
Ale cemu? – Spojrzała na mnie ze smutkiem o czach. – Jak ciałam z tobą kupić. </div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<div style="text-align: left;">
–
Oj daj jej spokój – odezwała matka, podchodząc bliżej. – To tylko dziecko.
Powtarza wszystko, co usłyszy. </div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<div style="text-align: left;">
–
To nie znaczy…</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<div style="text-align: left;">
–
Co podać? – przerwała mi ekspedientka, zanim zdążyłem odpowiedzieć jednej i
drugiej.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<div style="text-align: left;">
Spojrzałem
na grubawą brunetkę, uśmiechającą się do nas uprzejmie. Byliśmy w obiecanej
cukierni. W końcu nagroda za tak dzielną pacjentkę musiała być.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<div style="text-align: left;">
–
Tato, dlacego ta pani nie powiedziała nam dzień dobry? – spytała mnie szeptem
Jane. </div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<div style="text-align: left;">
Uśmiechnąłem
się pod nosem. </div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<div style="text-align: left;">
–
Zapomniała. Co zjesz? </div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<div style="text-align: left;">
–
Ciastecko! – zawołała.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<div style="text-align: left;">
Przewróciłem
oczami na tę ekscytację, ale pozwoliłem jej podejść do szyby, za którą były przeróżne rodzaje
ciast, ciasteczek i tortów. </div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<div style="text-align: left;">
–
Ce to! – odezwała się, kiedy już traciłem cierpliwość. Wskazała palcem na
czekoladowe z kremem. – I te, i te, tatusiu, mogę tez te? – postukała palcem w
szybę, w miejscu, gdzie były kruche, z kawałkami czekolady. </div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<div style="text-align: left;">
–
Dobrze, ale nie dotykaj szyby – pouczyłem, biorąc ją za rękę. – Weźmiemy jedno
czekoladowe z kremem i kilka tych kruchych – zwróciłem się na powrót do kobiety,
która uśmiechała się szeroko w kierunku dziewczynki. </div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<div style="text-align: left;">
–
A babcia zje sobie to – dodała i wskazała palcem na zielone, niezbyt apetycznie
wyglądające ciasto. </div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<div style="text-align: left;">
–
A może babcia zjadłaby inne? – Zmarszczyłem brwi i zerknąłem na matkę, którą
wyraźnie bawiła cała sytuacja. </div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<div style="text-align: left;">
–
Babcia zawse je zielone! </div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<div style="text-align: left;">
–
Zawse? – powtórzyłem po niej, krzywiąc się. – Dobra, weźmiemy jeszcze to
zielone. I jedno z owocami. </div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<div style="text-align: left;">
–
A mama? </div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<div style="text-align: left;">
–
Co mama? – zdziwiłem się. </div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<div style="text-align: left;">
–
Mama mu ulodziny, tseba dać jej ciastko – powiedziała tonem, jakby irytowała ją
moja niewiedza. </div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<div style="text-align: left;">
Ponownie spojrzałem na rodzicielkę, która odpowiedziała mi pełną skruchy miną. </div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<div style="text-align: left;">
Westchnąłem
i spojrzałem na dziecko, które niecierpliwie szarpało mnie za rękaw. Pokiwałem
w końcu głową, przygładzając jej loczki. </div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<div style="text-align: left;">
–
Dobrze. Weźmiemy też dla mamy. </div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<div style="text-align: left;">
Zapłaciłem
za słodkości i wyszedłem z cukierni, prowadząc, a raczej ciągnąć za sobą Jane,
ponieważ w żaden sposób nie dawała rady dotrzymać mi kroku. Ani trochę jej to
jednak nie przeszkadzało. Całą drogę do samochodu śmiała się i przeżywała
dzisiejszy dzień, w którym to od samego rana byliśmy razem. </div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<div style="text-align: left;">
Usadziłem
ją w foteliku i sam zasiadłem za kierownicą, ustawiając lusterko tak, żebym
widział trochę tylnej szyby i trochę dziewczynki, która non stop coś do mnie
mówiła. </div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<div style="text-align: left;">
–
Musiała usłyszeć, jak rozmawiałam wczoraj z Marthą, przepraszam – przyznała
moja speszona matka, mniej więcej w połowie drogi.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<div style="text-align: left;">
Pokiwałem
głową, nie zaszczycając jej choćby spojrzeniem. </div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<div style="text-align: left;">
–
Nie rozmawiaj przy niej, proszę, o Julii – westchnąłem po chwili. – Nie chcę,
żeby…</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<div style="text-align: left;">
–
Wiem – przerwała mi, kładąc dłoń na mojej, spoczywającej na kierownicy. – Wiem,
przepraszam – powtórzyła.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<div style="text-align: left;">
Zerknąłem
na nią na chwilę, powstrzymując odruch cofnięcia ręki. Wpatrywała się we mnie
intensywnie, czekając chyba na jakąś reakcję. Nie doczekała się, więc sama ją
zabrała i odwróciła się do dziewczynki, która bawiła się teraz suwakiem różowej
kurteczki. </div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<div style="text-align: left;">
–
Dać ci ciasteczko? – Jej uśmiech skierowany do dziecka, było nawet słychać w
wypowiadanych słowach. </div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<div style="text-align: left;">
Moja
matka kochała Jane chyba bardziej, niż kochała wszystkich nas razem wziętych.
To było jej oczko w głowie. Ukochana wnusia. No, ale fakt, kto by jej nie
kochał.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<div style="text-align: left;">
<i> Jeszcze takiego fajnego ojca ma</i> – zaśmiałem się do siebie w myślach.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<div style="text-align: left;">
–
Tata mówił, źe nie mozna jest w sam… sam… – próbowała wymówić, jednak
bezskutecznie. </div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<div style="text-align: left;">
–
Samochodzie – pomogłem jej z uśmiechem, na co pokiwała główką. </div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<div style="text-align: left;">
–
Tata bzdury plecie – stwierdziła blondyna, za co została zgromiona wzrokiem. </div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<div style="text-align: left;">
–
Tata zawsze ma racje – poprawiłem ją. – Nie można jeść w samochodzie, bo się może
zabrudzić. Poza tym, mogłabyś się zakrztusić, a ja prowadząc ci wcale nie pomogę
– argumentowałem, na co Elizabeth popukała się w czoło.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<div style="text-align: left;">
Szczęście,
że miałem ją już wysadzać, bo bym ją czymś walnął. Zapowiedziała, że za około
godzinę wróci i zostawiła nas samych. Stwierdziłem, że bez sensu będzie spędzać
czas w samochodzie, szczególnie, że przy Jane to byłoby całkowicie niemożliwe,
więc poszliśmy na zakupy. Dobrze się złożyło, bo w lodówce niewiele co zostało.
</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<div style="text-align: left;">
Jednak
zakupy z moją córką wcale tak łatwe i przyjemne nie były. Wszystko, co dojrzała, było
absolutnie potrzebne, szczególnie, gdy przechodziliśmy obok działu z zabawkami,
którego tak bardzo starałem się uniknąć.
Ktoś złośliwy postanowił zagrodzić jedno z przejść nierozpakowanymi
kartonami z herbatą, więc z braku laku, już przeszliśmy przez te kolorowe piekło. </div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<div style="text-align: left;">
Jestem
z siebie jednak dumny, bo prócz książeczki, którą razem wybraliśmy, nie kupiłem
jej nic, czego żądała. Ba, bezczelnie jej jeszcze zaproponowałem, że powinniśmy
przebrać jej zabawki i część z nich, którymi się nie bawi, oddać biednym
dzieciom. </div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<div style="text-align: left;">
Nie
było dla mnie zaskoczeniem, że nagle lubiła każdą swoją zabawkę i każdą się
bawiła. </div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<div style="text-align: left;">
–
Tato, a co tak pienknie pachnie? – usłyszałem, kiedy byliśmy już, dzięki Bogu,
w domu. </div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<div style="text-align: left;">
Spojrzałem
zdziwiony na Jane, stojącą obok mnie. Jej schludny warkoczyk już się rozwalił,
tworząc teraz luźny, podobny do zwykłego kucyka, buzie miała ubrudzoną w
czekoladzie, a spodnie opuszczone jak u chłopaka. </div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<div style="text-align: left;">
–
Zupka – odpowiedziałem, kucając obok, żeby doprowadzić ją trochę do kultury. </div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<div style="text-align: left;">
–
Dasz mi troske? </div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<div style="text-align: left;">
No
o ile byłem zdziwiony przy jej <i>pienknie
pachnie</i>, o tyle teraz, myślałem, że się przewrócę. Dzieciaka mi podmienili,
jak nic. Normalnie, to nie można jej było zmusić do jedzenia zupy. Już nie raz
słyszałem skargi, że nią pluje, że nie chce, że ona tego nie będzie jadła.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<div style="text-align: left;">
–
Pewnie – odpowiedziałem szybko, żeby się nie rozmyśliła i usadziłem ją na
blacie, z dala od kuchenki. </div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<div style="text-align: left;">
–
Kiedy pojedziemy do mamy zawieś jej ciastecko? – zapytała, pomiędzy łyżkami
nieco już ostudzonej pomidorówki. </div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<div style="text-align: left;">
Zamyśliłem
się, nie wiedząc, co odpowiedzieć. </div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<div style="text-align: left;">
–
Na pewno jest teraz zajęta – powiedziałem w końcu. – Podrzucę jej to ciastko
później. </div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<div style="text-align: left;">
–
A kiedy ona psyjedzie do nas?</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<div style="text-align: left;">
Wzruszyłem
ramionami, przecierając jej buzie chusteczką. </div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<div style="text-align: left;">
–
Nie wiem. Zjesz jeszcze? </div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<div style="text-align: left;">
Pokręciła
główką na nie. </div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<div style="text-align: left;">
–
Dziękuje – powiedziała z uśmiechem, zanim zdążyłem ją upomnieć, jak zwykle,
słowami <i>co się mówi?.</i> </div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<div style="text-align: left;">
Sam
nie zwracałem na to większej uwagi, dopóki nie zostałem ojcem i nie
stwierdziłem, że mała musi wiedzieć, w jakich sytuacjach mówić te magiczne
słowa, typu proszę, dziękuję, przepraszam. </div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<div style="text-align: left;">
–
Proszę bardzo. – Zsadziłem ją z blatu, sam biorąc się za sprzątanie. </div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<div style="text-align: left;">
Oczywiście,
bez pomocy się nie obeszło, bo Jane, to zawodowa sprzątaczka jest. Miałem przy
niej jeszcze więcej roboty, ale odgonić się nie dała za nic. </div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<div style="text-align: left;">
Po
południu padła i byłem pewien, że mam chociaż godzinę, dwie, zanim się obudzi.
Zostawiłem ją więc pod opieką mojej matki, która notabene zjawiła się zaraz po
obiedzie, pod pretekstem podzielenia się wieściami od lekarza, a sam
postanowiłem odwiedzić Julię. W końcu miała dziś urodziny.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<div style="text-align: left;">
Po
piętnastu minutach drogi, znalazłem się na miejscu. </div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<div style="text-align: left;">
Przeszedłem
przez obłażącą z farby, metalową bramę, skierowałem się we właściwą stronę i
uliczkę, aż stanąłem w końcu dokładnie przed nią.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<div style="text-align: left;">
Z westchnieniem przysiadłem na ławce
naprzeciw. Przyjrzałem się czarnemu marmurowi, na którym złotą czcionką
wypisane było imię, nazwisko, data urodzenia, śmierci i jakaś beznadziejna
sentencja, którą zażyczyła sobie jej matka. </div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<div style="text-align: left;">
<i>Zabiłaby ją za to śmiechem</i> – mruknąłem
do siebie w myślach. </div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<div style="text-align: left;">
Położyłem
na skale pudełko z ciastkiem i kupiony po drodze bukiet goździków. </div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<div style="text-align: left;">
–
Gdybyś nie była głupia, to dziś kończyłabyś dwadzieścia siedem lat – mruknąłem do
zdjęcia umieszczonego obok owych liter. – Córka ci ciastko kazała kupić i
pytała, kiedy wreszcie przyjedziesz. – Oparłem łokcie o kolana. Pokręciłem
głową, czując się jak debil. – Jeszcze przez ciebie mnie zamkną w psychiatryku,
jak ktoś z boku dojrzy, że siedzę i do ciebie gadam – zniżyłem głos. </div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<div style="text-align: left;">
Popatrzyłem
na kwiaty, które przyniosłem. Odwinąłem je z opakowania i włożyłem do
marmurowego wazonu, sczepionego z całym grobem, jednocześnie wywalając poprzednie,
już uschnięte. </div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<div style="text-align: left;">
–
Ja nie wiem co ty w tych badylach widziałaś, śmierdzą niemiłosiernie. –
Westchnąłem po raz kolejny i kopnąłem kamień, walający się koło mojej nogi. </div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<div style="text-align: left;">
Spojrzałem
w bok, na faceta przechadzającego się między alejkami. Patrzył się na mnie jak
na debila, ale chyba nie miał odwagi podejść. </div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<div style="text-align: left;">
Zabrzęczał
mi telefon, więc wyjąłem go i odebrałem. </div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<div style="text-align: left;">
–
Czego? – spytałem obojętnie, ziewając. </div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<div style="text-align: left;">
–
Ee… – zająknęła się. – Przepraszam, panie Kenner, ja wiem, że ma pan dziś
wolne… – Nabrała oddech. – Ale nie ma pańskiego ojca, a jacyś inwestorzy…</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<div style="text-align: left;">
–
Carter niech się tym zajmie – przerwałem jej. </div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<div style="text-align: left;">
–
Ale Cartera nie ma. </div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<div style="text-align: left;">
–
No to Janett. </div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<div style="text-align: left;">
–
Nie mogę się do niej dodzwonić – przyznała ledwo słyszalnie. </div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<div style="text-align: left;">
Chyba
myślała, że ją za to zjebie. W sumie mógłbym, czemu nie, ale oszczędzę jej, już
nie będę taki. Rozłączyłem się zamiast
tego i wybrałem numer do tej blondi. Odebrała za trzecim razem. </div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<div style="text-align: left;">
–
Po co ci babo ten telefon, jak go nie odbierasz? </div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<div style="text-align: left;">
–
Pasuje mi go samochodu – mruknęła w odpowiedzi. Chyba spała, bo miała taki głos
dziwny. Albo wyła. – Co się stało? </div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<div style="text-align: left;">
–
Jedziesz do firmy? </div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<div style="text-align: left;">
–
Mam dziś wizytę u lekarza, mówiłam ci wczoraj. </div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<div style="text-align: left;">
Przewróciłem
oczami i westchnąłem ciężko. <i>Wszyscy do
lekarza nagle </i>– pomyślałem, będąc pewnym, że ściemnia.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<div style="text-align: left;">
–
Wami wszystkimi to się kurwa wysłużyć. – Przerwałem rozmowę, nie fatygując się,
żeby rzucić jej chociaż lekceważące <i>na
razie</i>. </div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<div style="text-align: left;">
Wstałem
i strzepnąłem kilka zbłąkanych patyków z płyty.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<div style="text-align: left;">
<i>Wszystkiego najlepszego</i> – zakpiłem w
myślach. <i>Sto lat, ta?</i></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<div style="text-align: left;">
Pokręciłem
głową, śmiejąc się gorzko na całą te sytuację i odszedłem w kierunku parkingu,
mając zamiar jechać po Jane, a później do tej cholernej firmy.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: x-large;">~*~</span></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Powinnam się pod ziemię ze wstydu zapaść, za to, z jakim opóźnieniem pojawił się ten rozdział, jednak ostatni miesiąc przychylny zbyt dla mnie nie był, stąd ten mocno odwleczony w czasie termin.</div>
<div style="text-align: center;">
Na Waszych blogach oczywiście też mam zaległości, ale głównie w komentowaniu, niż w czytaniu. W najbliższe dwa tygodnie postaram się bardzo produktywnie skorzystać z wolnego i pojawić się u każdego :)</div>
<div style="text-align: center;">
Poprzednie rozdziały zostały poprawione - w końcu. W treści niewiele co się zmieniło, prócz nazwiska Katherine i małej wzmiance o Julii w pierwszym rozdziale. Wszystkiego będziecie mogli się dowiedzieć niedługo w zakładce "bohaterowie", która niebawem zostanie uaktualniona :)<br />
<br /></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/09141160405239206612noreply@blogger.com23tag:blogger.com,1999:blog-3344885455096690071.post-45342875010423179712016-02-20T03:12:00.000+01:002016-04-06T13:42:12.406+02:00Rozdział 4<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: x-large;"><i>Carter </i></span></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
– Podwójna Mokka z gorzką
czekoladą – powiedziała z pamięci kelnerka, stawiając przede mną kawę.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
Byłem w jednej z topowych
restauracji, gdzie szklanka głupiej wody kosztowała dziesięć dolców. Nie miałem
jednak wyjścia, skoro to właśnie tu udał się Martin.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
Kiwnąłem dziewczynie w
podziękowaniu i zwróciłem na nowo wzrok w kierunku starca siedzącego kilka
stolików dalej. Obserwowałem każdy jego ruch, starając się zrozumieć, co do
cholery tutaj robi.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
Pił kawę i czytał gazetę,
nieświadomy mojego spojrzenia. Co chwila pisał coś na telefonie, rozglądając
się nerwowo.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
Muszę przyznać, że zmienił się
od naszego ostatniego spotkania. Zawsze miał duże pieniądze, nie do końca
legalne, ale nigdy na takiego nie wyglądał. Teraz wręcz przeciwnie. Chodzi w
garniaku ze smartfonem w ręku i szasta kasą na prawo i lewo.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
– Co robisz? – usłyszałem. </div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
Janett usiadła na krześle
naprzeciwko mnie, zasłaniając mi cały widok. Skrzywiłem się.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
– Śpiewam i tańczę, a na co ci
to wygląda? – prychnąłem opryskliwie. </div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
Zdjęła swój płaszcz i
przewiesiła torebkę przez oparcie.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
Wzruszyła ramionami i zaczęła
przeglądać kartę. Jednocześnie facet zaczął się szykować do wyjścia – rzucił na
stół banknot i zniknął w tłumie, który właśnie wparował do restauracji.
Zakląłem cicho pod nosem. Niczego się nie dowiem.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
Janett patrzyła na mnie z
uniesioną brwią i niemym pytaniem, czy czasem mnie nie popierdoliło. Zignorowałem
ją i upiłem spory łyk chłodnego już napoju.
</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
– Przyniosłam to, o co prosiłeś
– powiedziała w końcu. Podała mi czarną teczkę.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
Wziąłem ją i przekartkowałem
papiery do wypełnienia.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
– Dzięki, zawsze można na
ciebie liczyć.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
Uśmiechnęła się i wróciła
wzrokiem w kartę.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
Janett trzęsła całym działem
prawnym w naszej firmie, więc bądź co bądź, byliśmy blisko. To fajna
dziewczyna, taka, z którą można było porozmawiać o wszystkim i robić wszystko.
No i była chyba jedyną kobietą, którą znam, która nie mówi jaka to jest brzydka
i nie wymyśla sobie biliona powodów do złego nastroju.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
Może i miała powód, bo była
naprawdę bardzo ładna. Mimo, że nie miała dwudziestu lat, wyglądała jak
modelka. Idealna figura, cera, włosy, wszystko. Pewnie pół wypłaty idzie jej na te kosmetyczki i innych
szarlatanów. Jak dla mnie może być, przynajmniej jak nosi te swoje kuse kiecki
albo wpół rozpięte koszule, to jest na co popatrzeć.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
– Co w firmie? – zapytałem.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
– Może jakbyś pracował, to byś
wiedział. – Posłała mi zjadliwy uśmiech. – Nie byłeś w firmie od wtorku.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
– Nie miałem czasu – rzuciłem
lekko, bawiąc się łyżeczką.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
– Jamesa przekonał ten
argument? – zapytała retorycznie. Odłożyła kartę i nachyliła się nade mną. –
Wiesz, jaki Jonathan jest cięty na wszystkich, robi potężny odsiew już drugi
tydzień. Chcesz być kolejną osobą, która wyjdzie z firmy z kartonem?</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
– James mnie nie zwolni.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
– Nawet James widzi, że od
miesiąca olewasz wszystko. Nigdy tego nie robiłeś, przecież kochasz te robotę.
To dzięki tobie mamy większość kontraktów.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
Wywróciłem oczami. </div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
– Niech mnie zwalniają, będę
miał chociaż spokój – stwierdziłem krótko.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
Przekrzywiła głowę i popatrzyła
na mnie z niedowierzaniem.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
– Tak? I co wtedy zrobisz?</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
– To oczywiste – prychnąłem od
razu. – Otworzę motel pod landrynką. </div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
Chciała coś odpowiedzieć, ale
kelnerka weszła jej w pół słowa, za co miałem ochotę ją uściskać. Blondynka
zamówiła sobie jakiegoś kurczaka i kawę, marszcząc tylko na mnie brwi, kiedy
powiedziałem, że ja nic nie chcę.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
Ruda dziewczyna, która
wcześniej podawała mi kolejną kawę odeszła w stronę zaplecza, uśmiechając się sztucznie.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
– Ty w ogóle coś jesz? –
wypaliła, kiedy tylko zwiększył się dystans między nami, a nią. – Strasznie
schudłeś.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
– Odchudzam się, bo chcę pożyczać twoje
sukienki. – Posłałem jej czarujący uśmiech.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
Odpuściła sobie dalsze
wypytywanie. Mówiła już tylko o kilku sprawach w firmie, nowo otwartych
knajpach i że muszę się przejechać jej samochodem, bo coś jej „stuka”. Po
godzinie zapłaciłem za nas oboje, dostając gromki protest i wyszedłem.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
<i>Na pewno już tu nie wrócę. Nie ma opcji</i>.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
W połowie drogi do auta
poczułem wibracje w kieszeni. Z westchnieniem wyjąłem telefon.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
– Gdzie do cholery jesteś? –
usłyszałem warknięcie w słuchawce, zanim jeszcze dobrze przyłożyłem ją do ucha.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
Wyjąłem papierosa i zapaliłem,
zanim odpowiedziałem.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
– Mam dzisiaj dzień w Spa –
rzuciłem. – Coś nie tak? </div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
– Jutro jest firmowy bankiet, a ty miałeś załatwić salę i
catering. – Słyszałem, jak dziewczyna gdzieś biegnie. Echo jej szpilek odbijało
się od marmurowej podłogi. – Jonathan jest wściekły, o Jamesie nie wspomnę, a
ciebie nawet tu nie ma. Czepiają się o to do mnie.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
– Wiesz, tak naprawdę, to ty
miałaś załatwić salę i catering – mruknąłem, przysiadając na murku. W zamian
dostałem milczenie.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
– Jak to ja? – jej ton nagle
złagodniał. </div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
<i> No
niemożliwe</i> – mruknąłem do siebie w myślach, przewracając oczami. </div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
– Przestań pieprzyć, Carter,
nikt mi o tym nie powiedział – wzburzyła się znowu.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
– To nie należy do moich
obowiązków, oboje dobrze to wiemy, Katherine – burknąłem. – Masz to w
terminarzu. – Westchnąłem na jej milczenie. – Załatwię to i wezmę na siebie to
opóźnienie, ale następnym razem nie możesz przeoczyć czegoś takiego i mieć
potem pretensje do mnie.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
– Dzięki – powiedziała w końcu,
notabene bardzo przyjemnie, urażona tą mini–reprymendą i rozłączyła się.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
Popatrzyłem w ciemny ekran, nie
wiedząc co myśleć. </div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
<i>To nie jest ta sama dziewczyna, którą znałem</i> – stwierdziłem w myślach.
– <i>W tej Katherine, nie ma nic z jej
dawnej wersji i niemiłosiernie mnie to wkurwia.<o:p></o:p></i></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
Potrząsnąłem głową, jakby to
miało odgonić ode mnie myśli i znalazłem w telefonie numer osoby, która mogła
uratować jutrzejszy wieczór.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
– Georgia? – odezwałem się
słodko, kiedy odebrała.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
Georgia była właścicielką
kilkunastu hoteli i restauracji w Nowym Jorku – i to tych największych. Ponad
to, była kiedyś moją dziewczyną – która wciąż ma do mnie ogromną słabość.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
– Ten ton zdecydowanie oznacza,
że czegoś chcesz – zaśmiała się. – Dziękuje, Maria, możesz iść – powiedziała,
odsuwając się nieco od głośnika. – Czego potrzebujesz? – zwróciła się z
powrotem do mnie.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
– Nic wielkiego. Potrzebuję na
jutro bankiet na pięćset osób – powiedziałem lekko.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
Roześmiała się w głos.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
– Wiesz, że to niemożliwe.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
– Wiem, że potrafisz uczynić to
możliwym.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
Westchnęła i milczała przez
chwilę.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
– Dobra – powiedziała w końcu.
– Dobra – powtórzyła, bardziej do siebie. – Wcisnę was do <i>Explore.</i> Wiesz, gdzie to jest.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
– O tak – powiedziałem z
uśmiechem, bo wiedziałem, do czego pije.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
Wypytała kto ma być na tym
bankiecie, żeby wiedzieć, jakie menu dobrać. Nie było już czasu, żebym robił to
ja czy James. Na koniec powiedziała, że jestem jej wielkim dłużnikiem i
rozłączyła się.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
<i> Załatwione</i> – napisałem do
Katherine, ale zanim zdążyłem wysłać, telefon wypadł mi z ręki. Zrobiło mi się
niedobrze, słabo, zaczęło huczeć w głowie.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
Poluzowałem krawat i nabrałem
parę głębokich oddechów, ale to nic nie dawało. W zamian za to, zaczęło mi się
robić ciemno przed oczami. <i>Zaraz zemdleje</i>
– pomyślałem, kiedy poczułem czyjąś rękę na ramieniu.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
– Proszę pana? – usłyszałem.
Wszystko tak wirowało, że nie byłem w stanie zobaczyć nawet kto to. – Dobrze
się pan czuję? – Mężczyzna potrząsnął mną lekko. Potem mówił coś jeszcze, ale
jego głos odbijał się jak pod wodą.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
– Tak – wymamrotałem cicho, a
później wszystko zniknęło, jakby ktoś nagle wyłączył telewizor.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
Kiedy wszedłem do domu mojego
przyjaciela, zastała mnie taka cisza, że zacząłem zastanawiać się czy dobrze
trafiłem. Rozejrzałem się – zdecydowanie dobrze trafiłem. Jego dom był jedyny w
swoim rodzaju. Mimo tego, że wszędzie były białe, szare albo kremowe ściany –
było czuć tutaj ciepło.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
Przed sobą miałem hol. Po lewej
stronie, były drewniane schody, w ciemno brązowym kolorze. Po prawej była
wbudowana w ścianę szafa z lustrem. To tam wkładało się wszystkie płaszcze,
kurtki, buty i tego typu rzeczy. Dalej nie było nic, prócz dwóch par drzwi po
przeciwnych stronach.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
Po lewej był pokój małej Jane,
po prawej jedna z dwóch łazienek.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
Ja poszedłem na wprost, mijając
obie pary szarych drzwi. Na samym końcu po prawej stronie, była oddzielona
kolumną, nowoczesna kuchnia.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
Wszystko w niej było w ciemno–brązowym
kolorze, prócz blatu, który był biały, szarej lodówki, mikrofalówki i piecyka.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
Spojrzałem powyżej niego, gdzie
była płyta indukcyjna i zauważyłem na niej czajnik, w którym dalej gotowała się
woda, a raczej jej resztka. Dymiło się, jakby coś się tam paliło. Z
westchnieniem przycisnąłem wyłącznik i oparłem się o wyspę, która oddzielała
kuchnie od salonu.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
Uwielbiałem salon Jamesa, to
był jeden z moich ulubionych pokoi. Był ogromny, podzielony na dwie części. Po
lewej stronie, na całej ścianie, były półki z książkami – a ściana ta wcale
malutka nie była. Zaraz obok niej dwa szare fotele, mała kanapa i szklany
stolik do kawy. </div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
Po przeciwnej stronie była wielka, znów szara, rozkładana kanapa, dwa
pasujące fotele, kolejny stolik, tym razem drewniany, w ciemnym kolorze, a
przed nimi wielki telewizor plazmowy – i to jego tak tutaj kochałem.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
Obie strony były przedzielone
dużym łukiem, jakby miały tworzyć dwa oddzielne pomieszczenia.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
Zdjąłem płaszcz i rzuciłem go
na blat. Wróciłem do holu i po cichu otworzyłem drzwi do pokoju Jane. Nie
zawiodłem się – oboje z Jamesem tam byli. Uśmiechnął się do mnie, jak tylko
mnie zobaczył, ale nie przerywał bajki, którą właśnie opowiadał.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
Oboje byli ubrani do spania,
ale tylko jedno z nich nakryte i gotowe do niego.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
– I co było potem? – dopytywała
dziewczynka, przecierając rączką oczy.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
– Potem? – zaśmiał się cicho
James. Słyszałem, że i on był zmęczony. </div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
Usiadłem na podłodze w progu,
opierając się o framugę. </div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
– Potem, tatuś małej dziewczynki
opowiedział jej bajkę i ułożył do spania, tak jak ja ciebie teraz. – Pogłaskał
jej włoski i szczelniej okrył kołderką. – Śpij, skarbie. – Ucałował ją w czoło.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
– Nie ce śpać – zasepleniła.
Była malutka, nie mówiła jeszcze zbyt dobrze. – Kce zostać z tobą.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
– Nigdzie się nie wybieram –
zapewnił.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
– Pój… – zaczęła, ale nie mogła
wymówić dalszej części. Zdenerwowana zmarszczyła brewki. – Zdziesz sobie jak
źamknę ocy – udało jej się w końcu. Wtuliła się w niego.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
– Nie pójdę – wyszeptał po
chwili w jej włoski, przytulając do siebie mocniej. – Zostaję z tobą w domku.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
Jane była spragniona Jamesa –
nie dziwie się temu. Ciągle go nie ma, a ona kocha go najbardziej na świecie.
Nikt inny się nie liczy, tylko i wyłącznie tata. Każdy inny jest głupi.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
Rozejrzałem się po pomieszczeniu
– pokoik Jane był najcieplejszym ze wszystkich w tym domu. Był oczywiście
różowy. Na ścianach było dużo naklejek, w motylki, kwiatki, różnego rodzaju
zwierzątka. Do ściany miała przytwierdzone kilka białych półek, na których było
pełno zabawek – ale na tym się nie kończyło.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
Po lewej stronie pomieszczenia
było ich tyle, że śmiało można by było rozdzielić trzy przedszkola – ale nie ma
co się dziwić, skoro każdy z nas ciągle kupuje jej coś nowego.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
Podłoga była z szarego drewna,
a na niej leżał okrągły, biały dywan, z tak miłego włosia, że można byłoby na
nim spokojnie spać. Leżały na nim teraz
resztki zabawek, które dziewczynka rozrzuciła.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
Firanki były tak samo białe, w
różowe kwiatki, pasowały zarówno do dywanu, jak i poszewek na poduszki.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
Było kilka szafek z szufladami,
też białych – kolorystycznie. Tam też były upchane zabawki, kredki i wszystko,
czego tylko dusza zapragnie. Ubranka za to były na górze, razem z ubraniami
Jamesa w jego sypialni.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
Zaraz koło zabawek Jane był też
rozłożony „namiot”, który zrobiliśmy razem w zeszłym tygodniu, kiedy pilnowałem
jej w czasie, gdy James miał jakieś spotkania. To zwykły namiot z kilku
różowych koców, z poduszkami w środku. Mimo to, dziewczynka cieszyła się z
niego jak z jednej z najlepszych zabawek.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
Po prawej stronie miała
łóżeczko. Jeszcze niedawno było tam białe, dziecięce, ze szczebelkami i
baldachimem. Teraz James postanowił wstawić tam zwykłe, tylko małe, jednak to
nie był zbyt dobry pomysł, bo teraz dostaje co noc zawału, że mała spadnie. Mimo
rozmiarów, mogli położyć się tam oboje, tak jak teraz.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
Nad nim były cztery literki na
ścianie, oczywiście pisało tam Jane, a wokół gwiazdki, które świeciły w
ciemności. Było ich też pełno na suficie.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
Po tej stronie były też dwie
białe pufy, plastikowy niebieski stolik, z dwoma różowymi krzesełkami, żeby mogła tam rysować, lepić
lub cokolwiek będzie chciała i mała kuchnia, w której „gotowała” wszystkim
różne specjały.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
Miała piękny pokój – niczym księżniczka. </div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
Popatrzyłem z daleka na jej
śliczną buzię. Była bardzo podobna do Jamesa. Takie same rysy twarzy, włosy,
oczy, nos, usta, nawet miny robiła takie same.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
Wbiłem wzrok w swoje dłonie. Z
każdą chwilą, odwaga coraz bardziej mnie opuszczała, aż zniknęła całkowicie.
Nabrałem powietrza i podniosłem się z podłogi. Zakręciło mi się w głowie, więc
złapałem się framugi.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
Zobaczyłem, że James też się
podnosi, uważając, żeby nie obudzić dziewczynki.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
Wyszedłem z jej pokoju i
wróciłem do kuchni, czekając, aż i on tam przyjdzie.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
– Jestem wykończony –
powiedział, w końcu się pojawiając. Wyjął z szafki dwie szklanki i do obu nalał
oranżady. Podał mi jedną z nich. – Co tam? Chcesz mi powiedzieć, dlaczego nie
pracujesz? – zagadnął, niby beztrosko, ale wiedziałem, co tak naprawdę myśli.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
Chciałbym, żebyś wszystko
wiedział, bez nawet jednego mojego słowa, tak jak kiedyś – odpowiedziałem mu w
myślach. Stukałem palcami po szklance myśląc, jak mam zacząć.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
– Jeśli nie chcesz… – zaczął.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
– Chcę – przerwałem mu, może
zbyt gwałtownie. – Chce, tylko… – nabrałem głęboki oddech. Okej, Carter. Nie mazgaj
się, co z ciebie za facet. – James, słuchaj… – zacząłem powoli, nie podnosząc
wzroku znad blatu, ale przerwał mi dzwonek do drzwi. Westchnąłem i przymknąłem
oczy.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
– Otworzę – powiedział równie
zawiedziony i poszedł do drzwi, wracając za chwilę z Jonathanem, który trzymał
kilka teczek.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
– Och, kogo my tu mamy – zaczął
opryskliwie, patrząc na mnie. – Tak długo się nie pokazywałeś, że myślałem, że
umarłeś. – Rzucił teczki na stół z trzaskiem.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
– Jane śpi – mruknął do niego
James.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
– Nie musiałbym się denerwować,
jakbyś nie zatrudniał nieudaczników. – Kiwnął z pogardą w moją stronę.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
– Tak szybko zmieniłeś o nim
zdanie? – warknął James. – Jak zarabiał na twoje domki letniskowe, samochody i
kurewki podpisując umowę za umową, to był chłopak do ozłocenia, a teraz nagle
jest nieudacznikiem, bo ma gorszy miesiąc? Jesteś żałosny.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
Jonathan przekrzywił głowę i
popatrzył z kpiną na syna.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
– Nieważne, przyszedłem tu w
konkretnym celu. – Usiadł na jednym z krzeseł, kiedy rozbrzmiał płacz Jane.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
James zgromił go wzrokiem i
poszedł do dziecka. Jego ojciec nie mógł przegapić takiej okazji.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
– Nawet się już nie bronisz –
powiedział z obrzydzeniem.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
Miał rację. W innym przypadku
tysiąc razy bym mu już odpowiedział tak, że nie wiedziałby, jak się nazywa. Ale
nie miałem na to ani siły, ani nastroju teraz. Na nic.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
Odstawiłem szklankę i sięgnąłem
po płaszcz.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
– No tak, uciekasz – zaśmiał
się. – Dlaczego mnie to nie dziwi?</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
– Może dlatego, że sam robiłeś
to całe życie – mruknąłem zjadliwie i wyszedłem.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
Wsiadłem do samochodu.
Popatrzyłem na kopertę leżącą na siedzeniu obok. Wziąłem ją do ręki i
popatrzyłem na swoje nazwisko, napisane odręcznie pod logiem kliniki.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
Cisnąłem papierami do tyłu.
Część wysypała się po drodze, ale nie przejmowałem się tym. Wycofałem
gwałtownie z podjazdu i ruszyłem na przód, sam do końca nie wiedząc, gdzie
jadę, dopóki tam nie trafiłem.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
Popatrzyłem na pustą polanę
przede mną. Dokładnie słyszałem szum jeziora, które znajdywało się zaraz obok.
Przeszedłem kawałek, aż do starej ławki, która stała zaraz przy brzegu. Kiedyś
zawsze przychodziłem tutaj z Lucy, kiedy przyjeżdżaliśmy na wakacje do Nowego
Jorku. Nikt nigdy nie musiał nas szukać, od razu wiedzieli, że byliśmy tutaj.
To było nasze miejsce.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
<i> Było.<o:p></o:p></i></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
Westchnąłem i wyjąłem telefon.
Wbiłem w klawiaturę numer, który chyba już nigdy nie wyjdzie mi z głowy.
Przystawiłem telefon do ucha.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
– Cześć! Nie mogę w tej chwili
odebrać, ale zostaw wiadomość, na pewno oddzwonię – odezwała się sekretarka.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
Odczekałem chwilę, zanim się
odezwałem.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
– Cześć, tato – powiedziałem
cicho. Wziąłem głęboki oddech. – Wiem, że na pewno dalej nie chcesz… Nie
chcecie mnie znać ani o mnie słyszeć. Chciałem tylko… Chciałem tylko
powiedzieć, że miałeś racje. Jak zawsze, miałeś racje. </div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: x-large;"><i>Katherine </i></span></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
– Jak zwykle spóźniona –
usłyszałam, kiedy tylko usiadłam przy swoim biurku.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
<i>Rany, ten facet ma jakiś cholerny radar?<o:p></o:p></i></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
– Przepraszam, ja…</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
– Tak, wiem, samochód się
zepsuł, budzik nie zadzwonił, bla, bla, bla – powiedział, przewracając oczami.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
Próbowałam się nie zaśmiać na ten
jego beztroski gest. Miał dobry humor, co nie zdarza się często. Podszedł do
mojego biurka i położył na nim stos papierów.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
– Musisz to przejrzeć,
przesegregować i oddać mi do podjęcia decyzji – powiedział wesoło. – To kawa
dla mnie? – sięgnął po mój świeży kubek kawy.
– Dziękuje bardzo. Swoją drogą,
nie uważasz, że powinniśmy mieć tu swój ekspres? – zapytał, ale po chwili sam
sobie odpowiedział. – Ja tak uważam.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
Otworzyłam usta, żeby coś
powiedzieć, ale odpuściłam sobie.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
– Na kiedy mam to zrobić? –
zapytałam zamiast tego.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
– To chyba oczywiste –
prychnął. – Na wczoraj. – Posłał mi szeroki uśmiech. – Miłej pracy. </div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
Wrócił do swojego gabinetu
powolnym krokiem. Miałam ochotę rzucić w niego tym wszystkim, a jednocześnie
byłam taka urzeczona jego dzisiejszym nastrojem. Westchnęłam, krzywiąc się. Nie
napiję się nawet kawy tego cudownego ranka.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
Zeszłam do naszej kafejki po
drugi kubek, zastanawiając się czy nie wziąć dwóch, żeby i tej mi nie zabrał. W
ostateczności wzięłam jedną i wróciłam na swoje piętro, ale zamiast mojego
biurka miałam jeszcze większą stertę papierów, na której czubku była
przyklejona mała, kolorowa karteczka.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
Zerwałam ją i przeczytałam.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
<i> Spóźniona+opuszcza miejsce
pracy=zwolniona :)<o:p></o:p></i></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
Mimo przesłania karteczki i
tego, że z nerw chciało mi się płakać, jedyne co mogłam myśleć, to, to, jak
cieszę się, że mój szef ma taki humor. Złapałam się nawet na uśmiechaniu się
głupkowato do karteczki.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
Z uśmiechem usiadłam i zabrałam
się do papierów.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
Nawet nie zauważyłam, kiedy
zleciał mi cały dzień. Praca w lepszej atmosferze idzie dużo sprawniej. Nie
kłóciłam się nawet dziś jeszcze z żadnym klientem, nikt nie miał żadnych
pretensji. </div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
W prawdzie, to nawet winda już
mnie tak nie przeraża. Jeżdżę nią kilkanaście razy dziennie i chyba się w końcu
przyzwyczaiłam. No, może to zbyt duże słowo – nie mam już ochoty rozpłakać się
jak dziecko, kiedy tylko zamykają się drzwi.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
W każdym bądź razie, postępy
są.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
– Dobranoc – rzuciłam do portiera,
wychodząc z budynku.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
Ukłonił mi się z uśmiechem.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
Był jednym z
najsympatyczniejszych osób pracujących w tej firmie. Zawsze uśmiechnięty, pełny
energii i chęci do życia. Zarażał wręcz optymizmem, dlatego za każdym razem,
kiedy go widziałam, od razu poprawiał mi się humor.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
Z uśmiechem przecięłam parking,
idąc do swojego służbowego samochodu. Nie mogłam się przyzwyczaić, że w ogóle
takowy posiadałam. Lubiłam mój stary. Tym oczywiście dużo lepiej mi się
jeździło, ale sentyment do poprzedniego staruszka pozostał.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
Tak szybko, jak minął mi dzień w pracy,
tak szybko wróciłam do domu. Od progu widziałam, że Sara siedziała na kanapie
zajadając się popcornem, co znaczy, że dziś nie ma żadnej randki.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
Po przejściu kilku kroków,
spojrzałam na kuchenny blat, oczekując w kolejnym wazonie, kolejnego bukietu
kwiatów od Cartera. Nie zobaczyłam go, czym byłam zdziwiona, a może nawet lekko
zawiedziona. Bądź co bądź, to było miłe. Odkąd tylko się poznaliśmy, wysyłał mi
je codziennie, z różnymi cytatami. Niektóre były naprawdę urocze, jednak to nie
zmieniało tego, że częściej ten chłopak bywał irytujący, aniżeli uroczy. </div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
– Zostawił ci jakąś paczkę –
powiedziała Sara, wstając.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
Widziała, że przyglądam się
kwiatom, dlatego się odezwała.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
– Jaką? – zapytałam,
rozbierając się.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
– Nie wiem, nie otwierałam.
Leży na szafce. – Skinęła w stronę przeciwległego końca kuchni. – Zostawiłam ci
pizze w lodówce. Jak w pracy?</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
– W porządku – powiedziałam krótko,
podchodząc do lodówki.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
Nie było mi śpieszno do
otwierania koperty. Mogę się założyć, że był tam jakiś poemat albo coś.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
Zjadłam kolację, rozmawiając z
Sarą o pierdołach. Głównie to ona mówiła, a ja przytakiwałam i wtrącałam jakieś
krótkie komentarze, dopóki nie powiedziała, że jest zmęczona i pójdzie się
położyć. Byłam zdziwiona, bo pora nie była późna, ale w sumie było mi to na
rękę, miałam jeszcze trochę pracy.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
Wzięłam szybką jak na mnie
kąpiel i ubrana w piżamę, poczłapałam do swojego pokoju, zgarniając po drodze
kopertę, którą rzuciłam tym razem u siebie na biurko. Rozłożyłam papiery na
łóżku i zaczęłam je powoli czytać.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
Nawet nie wiem kiedy odpłynęłam, ale po
dłuższym czasie, rozmazany obraz sterty listów i umów zamienił się w przyjemną
jawę, w którym byłam ja, moja mama, mój brat i o dziwo Carter, który wcale mnie
nie denerwował. Miałam nawet wrażenie, że mi pomagał i wpływał na mnie dobrze.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
<i> To był jednak tylko sen.</i></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
Mimo wszystko, oddałam mu się
bez reszty, zatapiając w cudowny, bezproblemowy świat, którego tak mi
brakowało. </div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-size: x-large;">~*~</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
To chyba najmniejsze opóźnienie, ale jednak dalej jest, za co po raz tysięczny przepraszam! </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
Rozdział głównie z perspektywy Cartera - mam nadzieję, że Was to nie zanudziło. Nie martwcie się, w przyszłym poście będziecie mogli od niego już odpocząć :) </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
Bardzo przepraszam za nieobecność na Waszych blogach - dłuższy czas mnie nie było, przez co nawarstwiło się tego tak wiele, że sama jestem zdziwiona(a jednocześnie zadowolona, że czeka mnie taka ilość nietuzinkowych lektur :) ).<br />
Dlatego dziś wstawiam tylko szybki rozdział(który tym razem na szczęście zapisałam na bloggerze, nie tylko w Wordzie), a jutro ruszam z pełną parą do nadrabiania zaległości oraz przebudowy zakładki "Bohaterowie". </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
Do zobaczenia za kolejne dwa tygodnie!</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/09141160405239206612noreply@blogger.com35tag:blogger.com,1999:blog-3344885455096690071.post-23478426216182552642016-02-08T00:44:00.001+01:002016-04-06T13:39:52.234+02:00Rozdział 3<div class="MsoNormal">
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: x-large;"><i>Katherine </i></span></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
<i>Cholera, cholera, cholera</i> – powtarzałam, patrząc na zegarek. Nacisnęłam kilkanaście razy przycisk windy,
ale ona dalej nie zjeżdżała na dół. Przestępowałam z nogi na nogę, przeklinając
w duchu. Powinnam być tam już pięć minut temu.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
Kiedy łaskawie w końcu
zjechała, był w niej taki tłok, że ledwo się zmieściłam. Złapałam się wolną
ręką za poręcz, która w niej była i zacisnęłam mocno oczy. Nienawidzę wind,
jestem przerażona, kiedy nimi jadę. Od razu robi mi się słabo i niedobrze.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
Gdy dotarłam w końcu na moje
piętro – byłam wykończona. Wyszłam z niej chwiejnym krokiem i podeszłam do
mojego biurka, gdzie stał James, przewalając jakieś papiery. Spojrzał na mnie
przelotnie.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
– Spóźniona – stwierdził tylko.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
– Przepraszam, nie mogłam
znaleźć kafejki, o której pan mówił – odpowiedziałam cicho, stawiając przed nim
kartonik z czterema kawami. Oparł się o biurko rękoma i popatrzył na mnie z
góry.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
– Szukałaś po mieście?</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
– Tak.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
– To zabawne – powiedział
poważnie. – Bo jest u nas, na drugim piętrze. </div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
Otworzyłam mimowolnie usta.
Punkt dla ciebie, Katherine! </div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
– Skoro chcesz tu pracować,
musisz znać cały budynek na pamięć, to po pierwsze, a po drugie, masz się nie
spóźniać. – Wzdrygnęłam się na jego surowy ton, ale pokiwałam pokornie głową.
Przyglądał mi się jeszcze chwilę i wrócił do zrzucania papierów z biurka.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
– Znaleźć panu coś? – zapytałam
w końcu, nie mogąc dłużej patrzeć na jego poczynania.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
– Szukam rozliczeń z wzeszłego
miesiąca – burknął.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
Zdjęłam z siebie płaszcz i
podeszłam do szafki, na której stały opisane segregatory. Wyciągnęłam ten z
napisem <i>„Rozliczenie styczeń 2015”</i> i
położyłam go przed nim. Uniósł brwi i popatrzył na mnie z niedowierzaniem.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
– Posegregowałaś wszystko, tak
jak kazałem? – Obejrzał się za siebie i przebiegł wzrokiem po wszystkich
półkach.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
– Tak. Dziękuję, że mi pan to
podpowiedział, inaczej nie odnalazłabym się tak dobrze. – Posłałam mu
triumfujący uśmiech i przewiesiłam swoje rzeczy przez obrotowe krzesło.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
Spojrzał na mnie z góry, ale
nic nie powiedział. Otworzył segregator i przekartkował go szybko.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
– Alfabetycznie?</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
– Oczywiście.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
Nie widać było, żebym zrobiła
na nim jakiekolwiek wrażenie, ale wiedziałam, że tak było. Przyjrzał mi się
tylko z ukosa i mruknął coś do siebie. Zamknął segregator z trzaskiem i kiwnął
w stronę mojego biurka.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
– W takim razie co to za
śmieci?</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
– Propozycje współpracy z pana
firmą, jeszcze ich nie przejrzałam, doszły dziś rano.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
– Proszę to zrobić do godziny
piętnastej, omówimy je na konferencji. Ma na niej być też mój zastępca,
powiadom go o tym.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
– Ale skąd mam wiedzieć… –
zaczęłam, ale zniknął już za drzwiami swojego gabinetu.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
Skąd mam wiedzieć, kim jest
jego zastępca. Cholera jasna. Opadłam na krzesło i zaczęłam przeszukiwać
wszystkie kartki, jakie były w szufladzie biurka, ale nie było tam żadnego
numeru do zastępcy. Sprawdziłam w bazie numerów w laptopie, ale tam też nic nie
było.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
<i> Zrobił to specjalnie</i> –
stwierdziłam w końcu, kiedy nie miałam już żadnej koncepcji, gdzie mogę znaleźć
jakiś numer, e–mail, cokolwiek. Zrobiło mi się duszno ze zdenerwowania. Wstałam
i poszłam do toalety, żeby opłukać twarz zimną wodą, która trochę mnie
otrzeźwiła. Muszę poszukać w tej firmie kogoś, kto mi pomoże, przecież musi tu
być ktoś normalny. Albo najlepiej, znaleźć rozkład budynku. Na pewno któryś z
gabinetów, musi być gabinetem zastępcy.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
Po kilku minutach poczułam się
lepiej, więc wróciłam do swojego biurka, ale dochodząc zatrzymałam się wpół
kroku, kiedy zamiast pustego krzesła, zobaczyłam bruneta siedzącego z
pojedynczą różą w ręku. Zakręciło mi się w głowie. </div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
– Co ty tu robisz? – syknęłam,
podchodząc bliżej. Oparłam się jedną ręką o biurko i popatrzyłam na niego
wściekła. – Śledzisz mnie? Skąd wiesz, że tu pracuje?</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
– Śledzę – powiedział z
uśmiechem i wstał. Zlustrował mnie wzrokiem. – Wyglądasz seksownie w tej
sukieneczce, Katerino – stwierdził, podając mi różę. Wzięłam ją szybko i
rozejrzałam się wokół siebie.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
– Musisz stąd iść – mruknęłam
cicho. – Nie przyłaź nigdy więcej ani tu, ani do mnie, bo zgłoszę to na
policje. Jesteś nienormalny.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
Zrobił podkówkę z ust i opadł z
powrotem na krzesło. Podparł ręką brodę i wzdychał.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
– Nie żartuje, idź stąd, Carter, zawołam
ochronę.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
– Spróbowaliby mnie wyrzucić –
zaśmiał się, patrząc na moje nogi. – Boże, masz świetne nogi. Mogę dotknąć? –
Oparłam się o biurko i popatrzyłam tępo przed siebie. No jasne. <i>Gratuluję nowej posady.<o:p></o:p></i></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
– Pracujesz tu, prawda? –
zapytałam bez emocji, nie zaszczycając go choćby spojrzeniem.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
– Tak się składa, że tak –
powiedział wesoło i wstał.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
Nie wiedziałam co mam o tym
myśleć. Brunet wpatrywał się we mnie intensywnie, chyba czekając na jakąś
reakcję. Kiedy się nie doczekał, westchnął i zaczął odchodzić.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
– Szczerze, to miałem nadzieje,
że chociaż dasz mi w morde – powiedział markotnie.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
– Jesteś nienormalny –
burknęłam i usiadłam. Miałam ważniejsze sprawy na głowie. Zaczęłam przeszukiwać
szufladę, w poszukiwaniu rozkładu budynku, kiedy mnie olśniło. – Carter! –
zawołałam za brunetem, który był już przy windzie.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
– Wiedziałem. – Podszedł bliżej
i oparł się o biurko z rozanielonym wyrazem twarzy. – Jednak randka?</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
– Kto jest zastępcą mojego
szefa? – zignorowałam jego gadanie. – Nigdzie nie mogę znaleźć do niego numeru.
Znasz go?</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
– Oczywiście, że tak – prychnął
i podszedł do biurka od mojej strony. Sięgnął po słuchawkę telefonu
stacjonarnego i wpisał jakiś numer. – Masz – odezwał się do mnie, wciskając mi ją
do ręki, po czym wyszedł bez słowa.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
Odetchnęłam z ulgą. Miałam
ochotę uściskać tego dupka. Stukałam paznokciami w biurko, czekając, aż
odbierze.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
– Witam najpiękniejszą
asystentkę w całym Nowym Jorku – odezwał
się głos w słuchawce. Chciałam już odpowiadać, zgodnie z tym, co ułożyłam sobie
przed chwilą w głowie, ale tylko westchnęłam, słysząc Cartera.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
– Ty jesteś zastępcą –
powiedziałam zrezygnowana.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
– Cóż, tak się składa, że tak,
jestem – przytaknął mi zadowolony, wchodząc z powrotem do holu. Odłożyłam
słuchawkę i ukryłam twarz w dłoniach. Ten dzień jest jeszcze gorszy, niż
piątek.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
– Katerina, nie denerwuj się.
To czysty przypadek. Jestem bardzo szczęśliwy, że się zdarzył, ale mogę
przysięgać przed ołtarzem, że nie maczałem w tym palców – powiedział, nie
brzmiąc zbyt przekonująco.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
– Okej, nieważne. O piętnastej
macie jakąś konferencje, naradę, nie wiem i musisz na niej być. – Pokiwał
głową.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
– Na temat? – dopytał.
Popatrzyłam na niego z niedowierzaniem. – Musisz wiedzieć takie rzeczy. – Westchnął.
– Sprawdź w terminarzu – polecił mi.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
– Terminarzu? – Nie mam
pojęcia, gdzie ta dziewczyna położyła jakiś terminarz.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
Uniósł brwi i podszedł do mnie.
Nachylił się nad biurkiem i mruknął coś do siebie.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
– To laptop Rose, nie używaj
go, bo i tak nic tu nie ma. Podobnie jak w jej głowie. – Zamknął go z hukiem i
zabrał z mojego biurka. Otworzył szafkę po mojej prawej stronie i wyjął z niej
trzy pudełka. – Naprawdę, nikt ci nic nie powiedział? – zapytał z niedowierzaniem.
Pokręciłam przecząco głową.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
Położył pudełka przede mną i
przysunął sobie drugie krzesło. Zaczął je rozpakowywać, począwszy od
największego. Wyjął z niego nowy laptop, firmy z ugryzionym jabłkiem. Naprawdę,
każdy z nimi współpracuje?</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
– To twój służbowy laptop. –
Podał mi go. Był strasznie lekki, jakby nic nie ważył. – Masz w nim wgrane
wszystko. Książkę teleadresową, numery do każdego działu z naszej firmy, do
naszych inwestorów, pracowników z za granicy, dosłownie do wszystkich, chyba
tylko prócz papieża. Ten numer załatw sobie sama. – Puścił mi oczko i
kontynuował. – Terminarz, wszystkie możliwe dokumenty. Wszystko o wszystkim,
krótko mówiąc. Kopia zapasowa jest też w chmurze i wiadomo, na papierze w dwóch
kopiach, jedna wszędzie wokół ciebie. – Machnął ręką na szafki. – Druga w
sejfie u mnie. Musimy być ubezpieczeni. Możesz używać go też prywatnie, ale
zepsuć niestety tylko cztery razy do
roku, bo ubezpieczalnia z nami nie wyrabia.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
Pokiwałam głową, próbując
przyswoić każdą informację, jaką starał się mi przekazać.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
– Telefon. – Podał mi wielki
telefon z mniejszego pudełka, oczywiście tej samej firmy. Ledwo mieścił mi się
w ręku. – Masz w nim podobne dane, jak na laptopie, prócz dokumentów, bo to
niebezpieczne. Wszyscy będą mieli do ciebie numer, więc masz przepieprzone, ale
przyzwyczaisz się. Każdy i tak głównie dzwoni na ten. – Postukał ręką w telefon
stacjonarny, który leżał na biurku. – Pokazuj się z nim wszędzie, bo mamy duże
udziały w ich firmie. Lepiej niech nikt nie widzi twojego starego. – Skrzywił
się. – Jego też możesz używać prywatnie i nawet jak odejdziesz, zostaje twój.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
Westchnął i potarł czoło ręką.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
– Zmęczyłem się – zaśmiał się i
otworzył najmniejsze z pudełek. Podał mi całkowicie przezroczystą kartę, nie
licząc mojego imienia i czipu, które były złote. – To twoja karta kredytowa.
Jest na niej jakieś pięć tysięcy, jeśli dobrze pamiętam. Jak ktoś z firmy każe
ci coś kupić, płacisz nią. Kawa, obiady, banery, wszystko. Masz tysiąc dla
„siebie”, czyli jeśli jesteś z klientem czy inwestorem na obiedzie, kolacji,
czy gdzie cię wyślą, płacisz nią. Nie ma mowy, żeby to on płacił. Jeśli wyjdzie
więcej niż tysiąc, to nic, ale musisz wtedy udowodnić, że na pewno płaciłaś za
homara z wody dla inwestora, a nie za manicure koleżance, chyba, że wolisz
oddawać z wypłaty, a nikt tego nie lubi. Załapałaś jak na razie?</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
Pokiwałam głową i spojrzałam na
rzeczy, które mi dał.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
– Możesz zmienić kolor, jeśli
ci się nie podoba – powiedział, kiedy oglądałam telefon.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
– Jest okej. Pasuje do laptopa.
– Posłałam mu nieśmiały uśmiech. Irytował mnie, ale bardzo mi w tej chwili
pomagał. Wyraźnie ucieszył się, że w końcu wyraziłam coś pozytywnego w jego
stronę.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
– Srebrny zawsze do wszystkiego
pasuje. Okej, jeśli chodzi o technologie, chyba wszystko już powiedziałem. –
Przeleciał wzrokiem po biurku. – Żeby nie szukać numerów do poszczególnych
działów czy co ważniejszych osób, masz je pod numerkami na stacjonarnym.
Jedynka to gabinet Josepha, dwójka komórka, trójka gabinet Jamesa, czwórka
komórka, piątka i szóstka tak samo, tylko że oba do mnie, siódemka to
księgowość, ósemka nasi prawnicy, a pod dziewiątką jest kafejka. – Spojrzał na
mnie przelotnie. – Kafejka zawsze najważniejsza. Nie oceniaj nas. – Uśmiechnął
się i otworzył szufladę przed sobą. Wyjął z niej notes i otworzył na ostatniej
stronie, gdzie były wypisane jakieś nazwy. – To są firmy, które ciągle atakują
nas o współpracę. James nie zawrze z nimi umowy nawet, jeśli będą oddawali nam
cały zysk, więc nie umawiaj ich, to strata czasu. Niektóre koncerny są po
prostu nieopłacalne. Dobrze by było, jakbyś nauczyła się ich na pamięć. Widzę,
że masz dużo ofert z dzisiaj. – Kiwnął głową w stronę stosu papierów, które
dopiero co ułożyłam. – Przesegreguj je. – Podsunął mi kosz na śmieci.
Spojrzałam na niego, upewniając się, że jest poważny. Był taki beztroski, że
często naprawdę nie wiedziałam czy ze mnie kpi, czy naprawdę tutaj tak robią.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
Przejrzałam umowy i wyrzucałam
po kolei, kiedy tylko zobaczyłam nazwę firmy z „czarnej listy”, aż w ręku
zostały mi tylko trzy. Carter pokiwał głową i zaczął szukać czegoś w szafce po
przeciwległej stronie holu.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
– To nasi najważniejsi inwestorzy.
– Podał mi coś na kształt albumu. – Musisz znać ich wszystkich i wiedzieć, co
robimy dla siebie nawzajem. Zrób sobie ksero i kuj to, bo pod koniec tygodnia
jest firmowy bankiet właśnie z nimi, na który James na pewno każe ci iść, skoro
jesteś nową asystentką.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
Westchnął i zamyślił się.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
– Nie wiem co jeszcze. Możesz w
razie czego dzwonić na bieżąco, tylko dyskretnie. Nie powinno mnie tu teraz być
i nie powinienem nic ci mówić, to daje tylko Jamesowi powód do zwolnienia cię.
Rose wszystkiego nauczyła się sama, bo robiła to już wcześniej. Ty nie, ale to
dla niego bez znaczenia, musisz umieć i już. – Postukał palcami w biurko,
przebiegając wzrokiem po całym holu. – Musisz znać rozkład firmy, żeby się co
pięć minut nie gubić. Znajdziesz go na swoim komputerze. – Wstał i zapiął
marynarkę. – Jakieś pytania?</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
– Chyba nie. Jak na razie
rozumiem, zobaczymy, jak to wyjdzie w praktyce. – Odłożyłam wszystko na biurko
i zaczęłam układać po swojemu.
</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
– W takim razie życzę pani
miłego dnia pracy, panno Davies –
powiedział oficjalnie i zaczął iść w stronę windy.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
– Carter? – odezwałam się,
zanim do niej wszedł.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
– Tak?</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
– Dziękuje.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
Rozejrzałam się po biurze. Było
przestronne i bardzo świeże. Wszędzie były białe ściany, co akurat mi pasowało.
Na tym piętrze były cztery pomieszczenia. Pierwsze, to gabinet Josepha, drugie,
Jamesa, trzecie, to toaleta, a czwarte, to pewnego rodzaju hol, w którym byłam
ja. Wszystko było bardzo nowocześnie i bogato zdobione. Na ścianach można było
znaleźć wiele dyplomów uznania, przeplatających się z obrazami znanych malarzy,
ale tylko w szarych kolorach, co nie zaburzało estetyki pomieszczeń.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
W holu były duże, białe
kafelki. Przyglądając się, można było zobaczyć iskrzący się na szaro brokat,
ale było to widoczne tylko pod odpowiednim kątem. Jedna ściana była całkowicie
przeszklona – akurat ta za mną. Było widać dzięki temu całe miasto, co z tego
piętra wyglądało naprawdę niesamowicie. Na środku stało moje biurko. Było
ogromne, całe białe, z drewnianą ścianką po lewej stronie i prawie połowie
przodu. Nie wiem czy miało to zachować jakąś dyskrecje – wątpię. Strzelam, że
jest wygodnie po prostu coś tam wieszać, przyklejać karteczki, przypomnienia i
tym podobne. Przy biurku miałam skórzane krzesło obrotowe, które było chyba
najwygodniejszym krzesłem, na jakim w życiu siedziałam. Mogę się założyć, że
wydano na nie więcej, niż ja wydaję na życie przez rok. </div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
Po mojej lewej stronie, były
białe regały, na których stały poukładane segregatory i aktówki. Po
przeciwległej stronie były jeszcze dwa takie, ale tam były tylko albumy i
jakieś książki – zakładam, że związane z firmą lub współpracującymi z nią
koncernami.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
Obok nich czarna, skórzana
kanapa, dwa pasujące fotele i biały stolik do kawy. Prócz tego, nie było tu nic
specjalnego. Jedynym żywym elementem tutaj, była spora roślina, stojąca na
kamiennym podwyższeniu w rogu.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
Wnętrze było surowe, ale mimo
wszystko, było tu przyjemnie.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
Gabinety obu panów jednak
różniły się od siebie. Starszy z nich wypełnił swoje wnętrze ciemniejszymi
kolorami. Miał brązowe regały, mosiężne biurko, stolik do kawy, do tego kremowe
kanapy i krzesło obrotowe. Drewniana, jasna podłoga, jasne ściany, w czym jedna
też przeszklona i w sumie nic więcej specjalnego.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
Biuro młodszego było jasne i
przestronne, urządzone w kolorach podobnych do holu, tylko z szarą, drewnianą
podłogą. Biurko, regały i stolik były bardzo ciemne, prawie czarne. Krzesło
obrotowe było czarne, za to fotele naprzeciw niego szare, tak samo jak kanapa.
U Jamesa przeszklone były dwie ściany. Dodatkowo był u niego telewizor
zawieszony na ścianie i coś na kształt barku.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
Tutaj nawet toaleta była
krystalicznie czysta, urządzona cała na biało ze złotymi elementami. Nie była
podzielona na „damską” i „męską”. Wyglądała jak w domu, miała nawet prysznic,
oczywiście z jakimś monitorkiem w środku. Nie jestem pewna, ale to chyba jakiś
rodzaj radia.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
Architekt tej firmy, to jakiś
wariat.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
Westchnęłam i przysunęłam się
do biurka. Czekało mnie jeszcze parę umów do przeczytania.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
– Zajęta? – usłyszałam po paru
minutach. Podniosłam wzrok na bruneta, który trzymał w ręku znajomy mi już
kartonik. – Pomyślałem, że skoro dziś wszyscy siedzimy do późna, to może przyda
ci się trochę energii. – Postawił przede mną kawę i ciastko. Uśmiechnęłam się
do niego rozbawiona.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
– Dziękuje. To miłe z twojej
strony, że o mnie pomyślałeś.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
– Zawsze jestem miły –
odpowiedział i odszedł w kierunku gabinetu młodszego z moich przełożonych.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
<i>Tak, szczególnie
przy próbach podrywu.<o:p></o:p></i></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<br />
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: x-large;"><i>Carter </i></span></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
– Witaj, najdroższy – rzuciłem
do Jamesa, wchodząc do jego gabinetu. Siedział nad jakimiś papierami, ledwo co
podtrzymując nad nimi głowę. – Przyniosłem ci kawę i ciasto.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
– Tylko dlatego wciąż jesteś
moim zastępcą – roześmiał się, zebrał papiery i wrzucił je do szafki. – Jestem
taki chory, że zaraz zdechnę. </div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
– A nie dlatego, że jestem
zabójczo przystojny? </div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
Popatrzył na mnie kpiąco i
pokręcił głową, udając obrzydzenie.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
– Jeśli ktoś w tym
pomieszczeniu jest zabójczo przystojny, to tylko ja – rzucił. </div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
Usiadłem naprzeciwko niego i
postawiłem na biurku dwie kawy i ciasto, które mu od razu podsunąłem.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
– Nad czym pracowałeś? –
zapytałem, ignorując jego słowa.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
– Interesujesz się naprawdę czy
zagadujesz, bo nie masz tematu? – Uniósł jedną brew z kpiącym uśmiechem i wyjął
z szuflady dwie tabletki, które popił gorącym napojem.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
– Nie mam tematu – przyznałem i
popatrzyłem na niego. Miał przeszklone oczy i worki pod nimi, jakby tydzień nie
spał. – Stary, jak tak dalej pójdzie, to będę musiał szukać grabarza. – Pokiwał
głową, wydymając wargi.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
– Czuje, że to nastąpi w
błyskawicznym tempie – mruknął, udając zmartwienie.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
– No szkoda, szkoda –
przyznałem smutno. – Przepiszesz na mnie firmę?</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
– Oczywiście. Dom, samochód i
cały majątek też. – Poluzował krawat. – A ty za to nie postawisz mi nawet złamanego
krzyża nad dołkiem, żeby ci starczyło na samochody i alkohol. </div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
Pokiwałem głową.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
– Jesteś prawdziwym
przyjacielem, James. Może i bym nie postawił, ale gdybym umarł, też bym ci coś
przepisał. Na przykład długi, które bym przed śmiercią narobił.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
Spojrzał na mnie krzywo.
Wstałem i podszedłem do jednej z szafek po drugiej stronie pokoju. Wyjąłem z
niej Whisky i dolałem sobie trochę do kubeczka z kawą. Otwierał już usta, żeby
coś powiedzieć, ale usłyszeliśmy ciche pukanie.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
– Proszę – odezwał się dopiero, kiedy schowałem butelkę i wróciłem na
swoje miejsce. </div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
Uśmiechnąłem się kpiąco i
odwróciłem w stronę drzwi, w których stała Katherine.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
– Przepraszam, ale mam dość
pilną sprawę – powiedziała niepewnie. </div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
James kiwnął jej głową, żeby
podeszła. Położyła przed nim jakąś umowę. Ręce jej się trzęsły i była wyraźnie
zdenerwowana. Mam nadzieje, że to nie on tak na nią działa. </div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
– Umowa z tą firmą kończy się za
miesiąc, a oni dopiero teraz przysłali propozycje przedłużenia, do tego chcą
zmienić warunki. – Przekartkowała umowę, szukając właściwej strony i wskazała
palcem na zaznaczone na żółto elementy. – Zamiast trzydziestu procent, jakie
dostawali, żądają pięćdziesięciu oraz zwiększenia ilości reklam. Jeśli tego nie
dostaną, rozwiążą umowę. </div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
James roześmiał się w głos, ale
zaraz stwardniał.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
– Jasne, odpisz im, że dostaną
sto – zakpił. – Odpisz im, że nie ma szans i skontaktuj się z naszymi
prawnikami. Odstąpienie od umowy musi nastąpić minimum trzy miesiące przed jej
końcem, został miesiąc, więc spóźnili się o dwa. W poprzedniej umowie był jakiś
punkt o tym, że w takim przypadku są zobowiązani spłacić trzydzieści procent
tego, co na nich wydaliśmy, niech księgowość policzy ile to będzie. – Złożył
umowę i podał jej. – Informuj mnie na bieżąco.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
– Oczywiście, dziękuję –
powiedziała i ruszyła do wyjścia.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
– Sprawdź czy mam jeszcze dziś
coś do zrobienia, czy mogę iść w końcu do domu – mruknął do niej jeszcze, nie
zaszczycając nawet spojrzeniem.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
– Nie masz, możesz już umrzeć –
zawołałem do niego wesoło, na co zgromił mnie wzrokiem.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
Przyjaźniłem się z Jamesem,
odkąd tylko pamiętam. To skończony palant i drań jakich mało. Gra takiego
egoistę, że sam jakbym go nie znał, nie chciałbym na niego nawet splunąć. Przy
mnie jest normalny, ale przy obcych staje się oficjalny i władczy, jakby tym
chciał ukryć wszystkie swoje słabości. Przez to każdy ma do niego respekt, a
wręcz się go boi. Jak Katherine, której ręce trzęsą się przy nim jak
alkoholikowi.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
Jak na zawołanie, dziewczyna
wróciła i oznajmiła, że James ma jeszcze jedno spotkanie, więc nie może
wcześniej wyjść.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
– Nie – jęknął, kładąc głowę na
biurko, jak tylko zamknęła za sobą drzwi. – Po co mi to było – westchnął.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
– Pojęcia nie mam. – Zamilkłem,
ale zaraz nachyliłem się nad biurkiem i popatrzyłem na niego uważnie. – Wiesz,
przepisz na mnie firmę już teraz, będziesz miał chociaż spokojne ostatnie dni.
Poklepałem go po ramieniu. </div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
Pokazał mi środkowy palec, nie
podnosząc głowy i wyjął z kieszeni telefon. Wybrał jakiś numer i zaczął
dzwonić.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
– Matko – zaczął oficjalnie. </div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
Wywróciłem oczami i oparłem się
z powrotem o fotel. </div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
– Potrzebuję, żebyś została dziś
dłużej. Mam jeszcze spotkanie i nie wrócę o tej, o której planowałem. –
Poczekał na odpowiedź. – Możliwe. Powiedz ode mnie Jane dobranoc. – Rozłączył
się. Lubiłem słuchać, jak rozmawiał czasami z własną matką. Ja nie miałem ze
swoją nigdy tak dobrego kontaktu. Elizabeth bardzo go kochała i zrobiłaby dla
niego wszystko. Co innego Jonathan. – Nie mam już matki – mruknął.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
– Dlaczego?</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
– Nie wykazała krzty
zainteresowania moim ciężkim stanem.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
– Ja też nie. </div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
Podniósł głowę i zmrużył oczy.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
– Proszę o opuszczenie mojego
gabinetu – powiedział obrażony i sięgnął
po laptopa.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
Wstałem i ruszyłem do drzwi.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
– I tak nigdy cię nie lubiłem –
powiedziałem głosem obrażonego dziecka i wyszedłem, trzaskając drzwiami.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
Przeszedłem parę kroków i
oparłem się bokiem o ścianę, zakładając ręce. Popatrzyłem na Katerine,
wyglądającą przez okno. Jej włosy opadały falami na ramiona. Wyglądała
dokładnie tak, jak tamtej nocy, kiedy ją poznałem. Stąd widziałem jej
porcelanową cerę, zaróżowione policzki. Światła z za okien odbijały się w jej
błękitnych oczach. </div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
Spojrzała na mnie i zmarszczyła brwi.
Wyraźnie denerwowało ją, że na nią patrzę. Wróciła do biurka i zaczęła pisać
coś w notesie. Podszedłem bliżej i oparłem się o drewnianą powierzchnie.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
– A może pójdziemy na drinka? –
zapytałem, nie wiedząc, co jej powiedzieć.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
– A może dasz mi spokój, bo
pracuję? – odpowiedziała słodko, splatając palce pod brodą.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
– Wolę dać ci co innego. –
Mrugnąłem do niej.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
– Jesteś irytujący –
stwierdziła i wróciła wzrokiem do notesu.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
– Zyskuje przy bliższym
poznaniu. – Zabrałem jej długopis, żeby znów na mnie spojrzała. – Umów się ze
mną, to zyskam. – Uśmiechnąłem się zalotnie. Miała kamienną twarz, ale
widziałem, że w jej oczach błyszczały iskierki rozbawienia.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
– No dobrze – powiedziała z
westchnieniem. – W takim razie spotkajmy się w moim pokoju o północy. </div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
Wyprostowałem się i spojrzałem
na nią, unosząc jedną brew.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
– Ty też tam będziesz?</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
– Nie. – Uśmiechnęła się. – Za
to pitbull mojego sąsiada już tak.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
Roześmiałem się i włożyłem
marynarkę.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
– Wiesz, gdzie mnie szukać,
jeśli zmienisz zdanie – rzuciłem.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
– Dzięki, prędzej umówię się z
Sarą.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
Dziwiłem się Jamesowi, że udaje
kogoś, kim nie jest. Ale w końcu wszyscy jesteśmy aktorami. Wszyscy coś
ukrywamy i nie chcemy, żeby nasze sekrety zobaczyły światło dzienne. Często
oszukujemy nawet samych siebie. Nie byłem pewien czy ja tego teraz nie robię, starając
się tak bardzo zwrócić uwagę tej dziewczyny. Z każdym jej zirytowanym
spojrzeniem w moją stronę, coraz bardziej wątpię, że może cokolwiek pamiętać.
Chyba, że pamięta, ale wcale tego nie chce.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
Idąc do windy, spojrzałem
jeszcze przez ramie na blondynkę, ale miała cały czas tak samo niechętną minę.
Wyszedłem więc bez słowa, wyciągając papierosa już w windzie. <i>Może powinieneś odpuścić</i> – mruknąłem do siebie myślach. <i>Może</i>.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
– Jeszcze raz to samo? –
zapytała barmanka, patrząc na mój pusty kieliszek.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
Skinąłem głową i podsunąłem jej go bliżej. </div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
– Dużo pan pije – stwierdziła,
nalewając mi. – Chyba jedna trzecia utargu jest od pana – zagadywała, śmiejąc
się melodyjnie.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
<i>Dużo pani gada</i> – odpowiedziałem jej w myślach.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
– Możesz zostawić całą butelkę
–powiedziałem zamiast tego.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
Pokiwała głową i postawiła butelkę obok mnie. Zawsze
kiedy tu przychodziłem, stawała za barem, zmieniając się ze swoim kolegą.
Myślała chyba, że tego nie widzę. Cały czas ukradkiem mi się przyglądała,
zagadywała. Skakała koło mnie jak głupia.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
– Jak się nazywasz? –
zapytałem, przekrzywiając głowę. </div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
Rozpromieniła się i podeszła
bliżej.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
– Monica – odpowiedziała i
wyciągnęła do mnie rękę.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
– Piękne imię – mruknąłem,
posyłając jej zalotne spojrzenie. </div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
Zrobiła się cała czerwona i
zaczęła energicznie wycierać całkowicie suchy blat. </div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
– Pójdziesz ze mną na randkę?</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
– Słucham? – zapytała,
zastygając.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
– Zapraszam cię na randkę,
Monico. – Posłałem jej zniewalający uśmiech. </div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
– Nie umawiam się z
nieznajomymi – powiedziała, spuszczając głowę. Czułem żal w jej głosie i
chciało mi się śmiać.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
– Cóż – zacząłem. – Na
szczęście ja tak. – Podparłem głowę o dłoń. – Piątek o szóstej trzydzieści? – </div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
Wzięła ukradkiem głęboki oddech
i spojrzała na mnie. Oczy jej błyszczały, ale starała się zrobić obojętną minę.
Pokiwała w końcu głową, przełykając ślinę.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
– No okej, może być – powiedziała, trochę zbyt podekscytowanym głosem.
Uśmiechnęła się. – Może zapisze ci mój numer. </div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
Pokiwałem głową zadowolony. <i>Boże, jakie to było proste. Zbyt proste.</i>
Zapisała na kartce swój numer, wraz z imieniem i podała mi.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
Schowałem karteczkę do
portfela, nie spuszczając z niej wzroku. Spąsowiała i znów spuściła głowę.
Zaśmiałem się cicho i przechyliłem kieliszek, stojący przede mną, a później
kolejny, kolejny i kolejny, aż usłyszałem za sobą głos <i>najszczęśliwszego człowieka na świecie</i>. Odwróciłem się i obrzuciłem
Jamesa niechętnym wzrokiem.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
– Kontrola? – mruknąłem,
wbijając wzrok w mój kieliszek z tequilą. Wypiłem go i nalałem kolejny.
Westchnąłem. – Nie powinieneś być teraz super nianią? – zakpiłem. </div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
Byłem pewien, że to uderzy w
jego czuły punkt i się odczepi, ale zamiast tego usiadł obok i popatrzył na
mnie karcąco, jakby był co najmniej moim ojcem.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
– Musisz tyle pić?– mruknął.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
– Mogę nie pić –
odpowiedziałem, wypijając kolejny kieliszek.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
– Więc nie pij. – Zabrał mi
butelkę.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
– Widzisz, James – zacząłem,
chcąc zabrzmieć profesjonalnie, ale odpuściłem sobie. – Sęk w tym, że lubię pić.
– Wzruszyłem ramionami. Wziąłem butelkę i nalałem kolejny. – Zacieśniam więzy
przy kieliszku. – Mrugnąłem do Monici. </div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
Uśmiechnęła się nieśmiało.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
– Nie pociągniesz długo na
diecie alkoholowej, obaj to wiemy – syknął, ale nawet na niego nie spojrzałem.
– Co się z tobą dzieje? </div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
– Mamoo – jęknąłem. – Uspokój
się, jestem dorosły i wszystko jest jak zawsze. Przychodzę tu, żeby zdobyć
dziewczynę.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
– A w moim gabinecie kogo
chciałeś zdobyć, dolewając sobie alkohol do kawy? – zapytał retorycznie. </div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
– Ciebie. – Posłałem mu zalotne
spojrzenie.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
Westchnął, coraz bardziej zirytowany i
spojrzał na Monice, która przysłuchiwała się naszej rozmowie.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
– Zapłacę – mruknął do niej i
położył na stole banknot. – Wstawaj. – Pociągnął mnie za rękę.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
– Hej, to nie z tobą chciałem
dziś stąd wyjść – roześmiałem się.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
– Zamknij się – warknął i
pchnął mnie w kierunku drzwi.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
Nie odzywał się do mnie przez
pół drogi. Przymknąłem oczy. Dopiero odczułem tempo, w jakim piłem. Zrobiło mi
się niedobrze i zaczęło kręcić w głowie. Jazda Jamesa nie pomagała mi w
najmniejszym stopniu. Wyszukałem na oślep przycisku i uchyliłem sobie okno .</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
– Jak obrzygasz mi samochód,
znajdę cię choćbyś się zakopał pod ziemią – mruknął w końcu. </div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
Uchyliłem jedno oko. Zerkał na
mnie co chwila. Roześmiałem się cicho. Był wściekły jak osa. Boże, jego
zdenerwowanie jest takie zabawne.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
Zamknąłem na powrót oczy i chyba
odleciałem na chwilę, bo usłyszałem cokolwiek dopiero, kiedy poczułem
szarpanie. Westchnąłem i popatrzyłem na Jamesa, nachylającego się nade mną.
Wyjrzałem przez szybę – nie byłem u siebie.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
– Nie mam dziś ochoty na piżama
party, James – powiedziałem głosem nastolatki.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
– To zamów sobie taksówkę,
śmiało – burknął i poszedł w kierunku drzwi wejściowych.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
– Bardzo chętnie – powiedziałem
do siebie i zacząłem szukać telefonu po kieszeniach. Nie było go tam, tak jak
portfela. Zaśmiałem się do siebie. Głupi dupek. Wyszedłem z samochodu i
trzasnąłem drzwiami tak, żeby dokładnie to słyszał.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
– Cześć, kochany – usłyszałem,
jak tylko przekroczyłem próg. Elizabeth podeszła do mnie i przytuliła czule. –
Wszystko w porządku? – Spojrzała na mnie matczynym wzrokiem.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
– Elizabeth, przy tobie
odchodzą ode mnie wszystkie problemy świata. – Uśmiechnąłem się do niej
przekornie. </div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
Roześmiała się i zaczęła
ubierać.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
– Byłeś u lekarza? – zapytała
troskliwie.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
– Jasne.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
– I co? Skierował cię na
badania?</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
– Tak, może jutro zrobię, jak
szef da mi wolne – zaśmiałem się, żeby ukryć zdenerwowanie.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
Uśmiechnęła się znacząco w
stronę Jamesa.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
– Spróbowałby nie. Zostawiłam
wam obiad w lodówce. Do jutra – powiedziała przyciszonym głosem.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
– Dzięki, mamo, na razie –
powiedział, idąc w stronę jednego z pokoi. Zajrzał do niego tylko, popatrzył
chwilę i zamknął cicho drzwi. – Chodź, zjesz coś. </div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
Westchnąłem i przeszedłem przez
długi hol, żeby wejść do kuchni. Rzuciłem płaszcz na najbliższe krzesło i
podszedłem do szafki, w której zawsze są napoje. Wyjąłem pierwszy lepszy, a
James zajrzał do lodówki, z której wyjął jakieś pojemniki. Zaczęło mi się znów
kręcić w głowie.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
– Zamów mi taksówkę –
poprosiłem. Spojrzałem na stół, na którym były porozwalane papiery. Podszedłem
bliżej i sięgnąłem po kartkę, na której było przyklejone zdjęcie starszego
mężczyzny.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
– Nie, bo musimy porozmawiać –
powiedział karcąco. </div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
Wywróciłem oczami i przyjrzałem
się facetowi na zdjęciu. Wydawał mi się znajomy, więc przeczytałem też imię i
nazwisko. Kiedy skojarzyłem i je, z twarzy odeszła mi cała krew. Zrobiło mi się
słabo. Usiadłem na najbliższym krześle i patrzyłem się chwile tępo w siwiznę
starszego faceta.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
– Co to jest? – zapytałem
Jamesa w końcu.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
– Nie zmieniaj tematu, okej? –
Chyba był w trakcie jakiegoś wywodu, którego nie słyszałem. – Propozycje
współpracy, CV, nie wiem, zapomniałem dziś wziąć do firmy. A co?</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
Pokręciłem głową i znów
spojrzałem na zdjęcie.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
– Znasz go? – Podszedł do mnie
i popatrzył na kartkę.</div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
– Nie, wiesz. Nie za dobrze. –
Nabrałem powietrza. – Spaliłem mu tylko dom.</div>
</div>
</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-size: x-large;">~*~</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
Jak zwykle obsuwa, za którą bardzo przepraszam, ale tym razem to złośliwość rzeczy martwych. Akurat 5 lutego, kiedy miałam wstawiać rozdział, mój laptop postanowił się na mnie wypiąć. Cudem udało mi się odzyskać z niego pliki kiedy już się uruchomił, ale udało, więc oto i jest. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
Jest bardzo dużo dialogów, wiem, ale chciałam tym bardziej przybliżyć bohaterów i ich styl bycia. Dlatego też rozdział jest w połowie z perspektywy Katherine i w połowie z perspektywy Cartera, dzięki któremu pojawia się też James.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
Rozdział czwarty pojawi się 19 lutego. Mam nadzieję, że się do tej pory nie zniechęcicie :) </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
Chciałabym po raz kolejny podziękować za wszystkie miłe komentarze. Na niektóre odpowiedziałam, na niektóre zabrakło mi już czasu, ale przeczytałam wszystkie(nawet po kilka razy, wariatka) i bardzo się cieszę, że jesteście i na dodatek Was przybywa! :) </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
Bardzo dziękuję i do zobaczenia w piątek za dwa tygodnie :)</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/09141160405239206612noreply@blogger.com20tag:blogger.com,1999:blog-3344885455096690071.post-4698019945310645292016-01-30T23:20:00.002+01:002016-05-16T14:20:49.885+02:00Rozdział 2<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: x-large;"><i>Katherine </i></span></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
<div class="MsoNormal">
Mieszkanie,
które dzieliłam z Sarą, nie było zbyt duże, a przynajmniej ja, w sytuacji
takiej jak ta, uważałam, że jest stanowczo za małe. Dokładnie słyszałam jęki
Sary, dochodzące z jego przeciwległego końca. Zrobiło mi się niedobrze.
Zakryłam poduszką twarz i dodatkowo zasłoniłam się jeszcze rękoma.</div>
<div class="MsoNormal">
Nie
potrafię zrozumieć, dlaczego moja współlokatorka prowadzi taki styl życia. Jest
uczoną osobą, z zawodu psychologiem i to bardzo dobrym. Po wypadku, który
przeżyła dwa lata temu, rzuciła jednak pracę i zaczęła… to. Nie robi nic, prócz
imprezowania i zaciągania do łóżka nowo poznanych facetów.</div>
<div class="MsoNormal">
Lubiłam
ją, naprawdę bardzo, ale mieszkanie z nią było męczące. Gdyby zamykała swoje
życie erotyczne, jak i każde inne, w swoim pokoju – nie mogłabym narzekać.</div>
<div class="MsoNormal">
Cały
blok należy do wujka Sary. Ona nie płaci za mieszkanie nic, tak jak za
wszystko. Odkąd rzuciła pracę, wróciła na utrzymanie rodziców, którzy wcale nie
protestują. Przeciwnie – rozpieszczają ją, jakby była ósmym cudem świata.
Wiedzą, na co wydaje pieniądze, jak się prowadzi, ale nie negują tego. Zamiast
tego dostaje wszystko, czego tylko zapragnie.</div>
<div class="MsoNormal">
Westchnęłam
i odkryłam twarz. Jęki ucichły. Zamiast tego słyszałam, że Sara wyprasza
swojego „gościa”, tłumacząc, że ma nocną zmianę.</div>
<div class="MsoNormal">
Roześmiałam
się do siebie gorzko i rozejrzałam po swoim pokoju. To była moja oaza spokoju. Co
by się nie działo, tutaj czułam się dobrze i swobodnie. Wszystkie troski gdzieś
umykały i mogłam się wyciszyć.</div>
<div class="MsoNormal">
Był też
bardzo ładny, jak zresztą całe mieszkanie. Urządzony nowocześnie. Ściany były w
słomkowym kolorze, do tego szare panele, a na nich duży, mięciutki, biały
dywan. Co do wyposażenia – miał to, co każdy pokój. Podwójne, bardzo wygodne
łóżko, szafę z lustrem wbudowaną w ścianę, szafki nocne, kilka półek z
książkami, lampki, ramki ze zdjęciami. Nic szczególnego, wszystko jednak bardzo
eleganckie i ładnie wkomponowane. Wszędzie była biel, szarość albo czerń. Na
początku strasznie mnie to przytłaczało, ale teraz bardzo mi się tu podoba.</div>
<div class="MsoNormal">
Prócz
mojego pokoju, był jeszcze ten należący do Sary, jej garderoba, salon, kuchnia
i łazienka. Wszystko urządzone w podobnym guście, w trzech podstawowych
kolorach: Bieli, szarości i czerni.</div>
<div class="MsoNormal">
Moim
drugim ulubionym pomieszczeniem w domu była łazienka. Nie z powodu wystroju, bo
nie, w końcu nie było w niej niczego specjalnego. Tak samo biała, wszystko
białe, wszędzie biało. Najważniejsza w niej była wielka wanna i to w niej byłam
tak zakochana. Uwielbiam długie kąpiele w gorącej wodzie. Relaksują mnie i
oczyszczają myśli.</div>
<div class="MsoNormal">
Zastanowiłam
się chwilę. Chyba tego mi było trzeba – kąpieli.</div>
<div class="MsoNormal">
Podniosłam
się z łóżka do pozycji siedzącej i przeczesałam ręką włosy. Po takim dniu nic
mi tak dobrze nie zrobi, jak gorąca kąpiel i kieliszek wina.</div>
<div class="MsoNormal">
Ześlizgnęłam
się z pościeli i podeszłam do szafy, żeby wyjąć z niej piżamę i czystą
bieliznę. Przejrzałam się w lustrze. Jeśli rano wyglądałam na zmęczoną, to
teraz już nawet nie mam słowa, które określałoby mój wygląd. Sińce na pół
twarzy, przekrwione oczy i potargane włosy. Wzdrygnęłam się i odwróciłam wzrok
w stronę ściany.</div>
<div class="MsoNormal">
Było na
niej pełno zdjęć. Ja i Sara, Sara i ja, Sara, Sara, Sara, wszędzie byłyśmy
razem, w różnych miejscach i okolicznościach. Wyjątek robiło tylko jedno, małe,
zniszczone już zdjęcie. Podeszłam bliżej i przejechałam opuszkami palców po twarzach
trzech postaci. Westchnęłam smutno, ale postanowiłam się nie zagłębiać myślami
w przeszłość, na pewno nie dziś.</div>
<div class="MsoNormal">
– Hej,
Kat, nie widziałaś gdzieś mojej czarnej sukienki, tej całej z koronki? – Sara
wparowała do mojego pokoju, jak zawsze, bez pukania.</div>
<div class="MsoNormal">
Zanim
się do niej odwróciłam, zamrugałam gwałtownie żeby zatrzymać łzy, które
napłynęły mi do oczu.</div>
<div class="MsoNormal">
–
Miałaś ją wczoraj.</div>
<div class="MsoNormal">
– No
wiem, ale nie wiem, gdzie ją zdjęłam. – Uśmiechnęła się znacząco, a ja ledwo powstrzymałam
wzdrygnięcie.</div>
<div class="MsoNormal">
–
Zapytaj chłopaka, który ci pomagał. – Minęłam ją w drzwiach. – O ile znasz jego
imię.</div>
<div class="MsoNormal">
–
Oczywiście, że znam – prychnęła i zamyśliła się na chwilę. – Tom, na pewno miał
na imię Tom.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
–
Zrobiłam kolację – odezwała się do mnie brunetka, kiedy wyszłam z łazienki.
Spojrzałam na nią. Rozpakowywała właśnie styropianowe pudełka.</div>
<div class="MsoNormal">
– Nie
mogę się nadziwić twojemu talentowi kulinarnemu – zaśmiałam się, podchodząc
bliżej. Sięgnęłam do lodówki po wino i nalałam nam po kieliszku.</div>
<div class="MsoNormal">
–
Weźmiesz mój telefon z pokoju? Pokażę ci kogoś – rzuciła Sara, idąc na kanapę, obładowana
jedzeniem. Wywróciłam oczami. Oczywiście, czyżby kolejny cel?</div>
<div class="MsoNormal">
Weszłam
do jej pokoju i od razu się cofnęłam. Jej pokój jest identyczny jak mój, ma
tylko inne kolory dodatków. Ale pod względem porządku… cóż, delikatnie mówiąc,
jest to diametralna różnica. Wszędzie jakieś śmieci, butelki, ubrania i kłęby
dymu z papierosów. Skrzywiłam się i podeszłam do szafki, na której leżał
telefon, odgarniając po drodze nogą ciuchy z podłogi. Uchyliłam okno i wyszłam,
szczelnie zamykając za sobą drzwi. Nie wiem, jak ona może tak żyć.</div>
<div class="MsoNormal">
Tak jak
przypuszczałam, Sara pokazała mi faceta, mniej więcej po czterdziestce, którego
miała zamiar „zatrzymać na dłużej”. Jasne.</div>
<div class="MsoNormal">
– To
chyba do mnie – odezwała się po jakiejś godzinie.</div>
<div class="MsoNormal">
– Co do
ciebie? – spytałam zdezorientowana.</div>
<div class="MsoNormal">
–
Dzwonek dzwonił i to chyba do mnie. – Wstała i poprawiła swoją kusą sukienkę.
Posłała mi porozumiewawcze spojrzenie i pobiegła do drzwi.</div>
<div class="MsoNormal">
Zmyłam
się do swojego pokoju w sekundę. Nie miałam najmniejszej ochoty tego oglądać.</div>
<div class="MsoNormal">
Przejrzałam
się w lustrze. Nie wyglądałam najgorzej – jeśli chodzi o figurę. Byłam zgrabna,
dość wysoka. Może nie miałam talii osy, ale jakaś gruba też nie byłam. Miałam
zgrabne biodra i szczupłe uda, całkiem spory biust. Nie było najgorzej, ale i
tak uważałam, że to Sara odzwierciedla bardziej taki… ideał kobiety. Miała
wąską talię, dużo większy biust i ładnie zaokrąglone biodra. Faceci pożerali ją
wzrokiem. Szczególnie, kiedy zakładała obcisłe sukienki.</div>
<div class="MsoNormal">
Zresztą,
w cokolwiek Sara by się nie ubrała – wygląda nieziemsko.</div>
<div class="MsoNormal">
Ja nie
przykładam aż takiej wielkiej wagi do ubioru. Sara nawet – mimo, że śpi, to
akurat sama – do spania zakłada satynowe koszule wykończone koronką. A ja?</div>
<div class="MsoNormal">
Byłam
ubrana w granatowe spodnie od dresu, z podwiniętymi krzywo nogawkami, bo były
za długie i za luźną białą koszulkę z pseudo–sentencją.</div>
<div class="MsoNormal">
Całkowite
przeciwieństwo prawdziwej kobiety.</div>
<div class="MsoNormal">
Usłyszałam,
że Sara „zaczyna” swój wieczór i spojrzałam litościwie na swoje odbicie.</div>
<div class="MsoNormal">
– Nie
chcesz tego słuchać, Katherine – burknęłam do siebie. – Co ty tu jeszcze
robisz? Westchnęłam i sięgnęłam po pierwszą lepszą książkę. Wszystkie, które
miałam, czytałam już po kilka razy, ale teraz do głowy nie wpadło mi nic
lepszego. Musiałam się czymś zająć, żeby nie zwariować.</div>
<div class="MsoNormal">
Po
dłuższym czasie, a przynajmniej tak mi się wydawało, bo zdążyłam przeczytać już
kilka rozdziałów, usłyszałam dźwięk domofonu. Niechętnie wysunęłam się spod
koca i ruszyłam do drzwi, ale zanim to zrobiłam, ktoś strasznie niecierpliwy,
zdążył zadzwonić już trzy razy. Podniosłam słuchawkę, już mocno podirytowana.</div>
<div class="MsoNormal">
–
Słucham – mruknęłam.</div>
<div class="MsoNormal">
– Dobry
wieczór – usłyszałam znajomy głos. – Czy zechciałaby pani poświęcić chwilkę na rozmowę
o Bogu?</div>
<div class="MsoNormal">
– Nie.
– Odłożyłam słuchawkę i wróciłam do swojego pokoju. Słyszałam za sobą domofon jeszcze
kilkanaście razy, ale nic sobie z tego nie robiłam. W końcu ucichł, ale po
chwili, zamiast niego, zaczął dzwonić dzwonek do drzwi.</div>
<div class="MsoNormal">
–
Otwórz te drzwi! – usłyszałam krzyk Sary, ale ją też zignorowałam. – Katherine!
Katherine, kurwa! – krzyczała coraz bliżej. Otworzyła z hukiem drzwi do mojego
pokoju, jednocześnie zawiązując kusy szlafrok z czerwonej satyny, który na
siebie zarzuciła. – Głucha kurwa jesteś? Jakiś debil ciągle dzwoni do drzwi,
wiesz, że jestem zajęta, to możesz ruszyć dupę i sama je otworzyć! – krzyczała,
nachylając się w moją stronę, przez co widziałam więcej, niż chciałam.</div>
<div class="MsoNormal">
– Ja
już pójdę – odezwał się głos za nią, zanim dokończyła.</div>
<div class="MsoNormal">
– Nie,
nie, nie, zostań, naprawdę, Mark – prosiła, biegnąc za nim do drzwi, ale po
chwili znów wróciła do mnie. – Zadowolona jesteś? – warknęła. – On jest
lekarzem i mogłam mieć kasy jak lodu – zniżyła głos do cichego syku.</div>
<div class="MsoNormal">
– Co za
nieszczęście, jedna torebka Yves Saint Laurent mniej – powiedziałam złośliwie,
bardzo akcentując.</div>
<div class="MsoNormal">
–
Głupia zdzira – zagotowała się ze złości i trzasnęła moimi drzwiami tak, że
zatrzęsła się cała futryna.</div>
<div class="MsoNormal">
Nie
wiedzieć czemu, tym razem nie zrobiła na mnie najmniejszego wrażenia. Takie
wybuchy zdarzały jej się bardzo często. Przepraszała mnie potem, ale co z tego,
skoro i tak wiedziałam, że ma mnie za gówno.</div>
<div class="MsoNormal">
Wstałam
i wyszłam z pokoju, bo wiedziałam, że jej facet, wychodząc, wpuści tego
wariata. I wykrakałam, bo jeszcze dobrze nie przekroczyłam progu, a już
widziałam jak stoi w korytarzu, w czarnym eleganckim garniturze, płaszczu i
skórzanych butach. Trzymał w ręku wielki bukiet róż.</div>
<div class="MsoNormal">
Nie
dałam po sobie poznać, że zrobił na mnie jakiekolwiek wrażenie i oparłam się
nonszalancko o ścianę, zakładając ręce. Sara za to stanęła jak wryta i patrzyła
się na bruneta z rozchylonymi ustami. Zignorował ją całkowicie i podszedł do
mnie powoli.</div>
<div class="MsoNormal">
–
Witaj, Katerino, to dla ciebie. – Uśmiechnął się zalotnie i podał mi kwiaty.
Byłam zdziwiona jego nonszalancją, jak i tym, w jaki sposób wypowiedział moje
imię.</div>
<div class="MsoNormal">
–
Dzięki – powiedziałam niechętnie, chociaż kwiaty były naprawdę piękne.
Spojrzałam na Sarę, która obserwowała Cartera, niczym kocica, gotowa do skoku.
Odchrząknęłam i popatrzyłam na niego odważnie. – Mogę wiedzieć, czego tu
chcesz?</div>
<div class="MsoNormal">
–
Jesteś bardzo niegościnna – zmarszczył brwi, ale zalotny uśmiech nie znikał z
jego twarzy. – Nie mogę ci się oprzeć, Katerina. – Wymawiał moje imię bardzo je
zaciągając. Zanim zdążyłam otworzyć usta, żeby coś powiedzieć, Sara zrobiła to
za mnie. Jednak nie tak, jak się tego spodziewałam.</div>
<div class="MsoNormal">
–
Przyjaciele Kat są moimi przyjaciółmi. – Stanęła przede mną i wyciągnęła do
niego rękę. – Sara Nevlin, bardzo miło mi cię poznać.</div>
<div class="MsoNormal">
–
Carter Perrins. – Ścisnął jej dłoń, ale z mniejszym entuzjazmem.</div>
<div class="MsoNormal">
–
Carter! Świetne imię. Chcesz kieliszek wina? – Posłała mu szeroki uśmiech.
Brunet spojrzał na mnie. Wyraźnie widział, że tego nie chcę. Pokręciłam jeszcze
głową, żeby zobaczył to dobitniej, ale kompletnie mnie zignorował.</div>
<div class="MsoNormal">
–
Jeden? – prychnął ruszając za Sarą, jednocześnie zdejmując z siebie płaszcz. –
A co to, kościół?</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
– Nie
wiem, co widzisz w Kat – rzuciła po kilkunastu minutach rozmowy Sara,
rozpływając się przed chłopakiem. – Ani nie jest ładna, ani mądra. – Zdawała
się mnie w ogóle już nie zauważać. – Tutaj masz to, co potrzebuje każdy
mężczyzna. – Uśmiechnęła się i wskazała rękoma na swoje ciało. Chłopak uśmiechnął
się tajemniczo i pokiwał głową.</div>
<div class="MsoNormal">
–
Mówiłaś, że masz chłopaka lekarza? – zaczął.</div>
<div class="MsoNormal">
– To
żaden problem – machnęła ręką. – Zaraz mogę nie mieć.</div>
<div class="MsoNormal">
– Nie
ma potrzeby – zaśmiał się cicho. – Mam dla ciebie małą radę. – Schylił głowę,
żeby popatrzeć jej w oczy, na co zareagowała rumieńcem i zaczęła się do niego
przysuwać. Zrobiło mi się niedobrze. Był centymetry od niej, kiedy znów się
odezwał. – Poproś swojego chłopaka doktora, żeby zbadał ci głowę. Chyba, że
bycie pojebaną nie wychodzi na rentgenie – wymruczał. Sarze zajęło chwilę, żeby
zrozumieć, co powiedział. Odskoczyła od niego jak oparzona. Była cała czerwona,
kiedy zerwała się z kanapy i ruszyła do swojego pokoju, przeklinając do siebie
po drodze.</div>
<div class="MsoNormal">
Byłam w
szoku. Myślałam, że zaraz zaczną się tu do siebie kleić, a on… wpatrywałam się
w niego wielkimi oczami, kiedy zadowolony z siebie, przysunął się do mnie
bliżej.</div>
<div class="MsoNormal">
–
Rozchmurz się, słońce – rzucił wesoło. – Pozbyłem się twojej zołzowatej
koleżaneczki, to teraz możemy się już całować? – zapytał głosem małego,
rozkapryszonego dziecka.</div>
<div class="MsoNormal">
Po raz
kolejny czar prysł. Wstałam i założyłam ręce.</div>
<div class="MsoNormal">
–
Posłuchaj, wyjaśnijmy sobie coś raz na zawsze – wybuchnęłam w końcu. – Nie
jestem twoim słońcem, kochaniem, kotkiem czy co sobie jeszcze wymyślisz. Nie
znamy się, nie wiem dlaczego za mną łazisz i czego chcesz, ale dobrze ci radzę,
przestań, bo nadszarpnąłeś moją cierpliwość już za bardzo.</div>
<div class="MsoNormal">
Odczekał
dłuższą chwilę, zanim mi w ogóle odpowiedział.</div>
<div class="MsoNormal">
– Masz
rację, kiepsko zaczęliśmy. – Wstał z kanapy i podszedł do mnie. Odsunęłam się,
aż poczułam za sobą szafkę. Schylił głowę, żeby odnaleźć moje spojrzenie i
uśmiechnął się blado. Pierwszy raz popatrzyłam mu w oczy i wydały mi się
dziwnie znajome. Potrząsnęłam głową. Nie świruj, Katherine.</div>
<div class="MsoNormal">
– Nie
szukam chłopaka, przykro mi. Już na pewno nie takiego. Wyjdź, proszę.</div>
<div class="MsoNormal">
–
Katerina…</div>
<div class="MsoNormal">
– Nie
mów tak do mnie. Mam na imię Katherine, nie Katerina, nie wiem, skąd to
wziąłeś.</div>
<div class="MsoNormal">
Westchnął
głęboko i zamyślił się na dłuższy czas. Popatrzył na mnie marszcząc brwi, jakby
miał do podjęcia jakąś trudną decyzję. Otworzył usta, ale szybko je zamknął.</div>
<div class="MsoNormal">
–
Posłuchaj… – zaczął, ale przerwał mu dźwięk połączenia. Zrezygnowany wyjął
telefon. – Przepraszam, to ważne. – Odszedł parę kroków i odebrał. – Co jest,
stary? Jestem trochę zajęty. – Zaczęłam oddychać głęboko, żeby przygotować się
do rozmowy z nim, kiedy skończy. Nie rozumiem, dlaczego ten nadęty dupek tak na
mnie działa. – Co to znaczy, że się wycofali? – warknął nagle, aż podskoczyłam.
– Kurwa. Świetnie, świetnie. Nie mogło być lepiej. Zaraz będę, zwołaj
wszystkich. – Rozłączył się bez słowa i odwrócił z powrotem do mnie. –
Przepraszam, ale muszę iść. Naprawdę chciałbym ci wszystko wyjaśnić, ale mam
małe problemy w pracy i muszę tam teraz być.</div>
<div class="MsoNormal">
Pokiwałam
głową – o dziwo – zawiedziona, a on szybko wyszedł. Sama siebie nie rozumiałam.
Ten facet straszliwie mnie denerwował, w ogóle go nie znałam, wydawał się być
całkowicie nienormalny, a nie bałam się go. Byłam go ciekawa i miałam wrażenie,
że wręcz powinnam go poznać, ale nie potrafiłam sama zrozumieć, dlaczego.</div>
<div class="MsoNormal">
Spojrzałam
na kwiaty, które mi przyniósł i przejechałam palcami po delikatnych płatkach. Zobaczyłam
bilecik w środku, więc wyjęłam go i przeczytałam. Były w nim zapisane trzy
krótkie słowa:</div>
<br />
<div class="MsoNormal">
<i>"Gratuluję nowej posady".<o:p></o:p></i></div>
</div>
</div>
<div class="MsoNormal">
<i><br /></i>
<br />
<div style="text-align: center;">
<i><span style="font-size: x-large;">~*~</span></i></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Zmieniałam koncepcje na ten rozdział tysiąc razy - co jest głównym powodem takiego opóźnienia, za co przepraszam. Miało się w nim dziać o wiele, wiele więcej, ale w ostatniej chwili zmieniłam zdanie i stwierdziłam, że jednak lepiej będzie, jak potrzymam Was w niepewności jeszcze rozdział lub dwa, to może tak szybko nie zwiejecie, skoro tajemniczy Carter dalej pozostaje tajemniczy :) Ten rozdział nie porywa - sama to przyznam. Miał na celu przede wszystkim przybliżenie postaci Sary i odrobinę Cartera. </div>
<div style="text-align: center;">
Trzeci i czwarty rozdział jest praktycznie gotowy, jedynie z tym miałam problem(tak, tak, kto pisze rozdziały w przód, zamiast obecnego). Mam nadzieję, że teraz już będzie szło o wiele sprawniej. Być może trzeci rozdział wstawię zgodnie z jego poprzednim terminem(5 luty), ale to się jeszcze okaże.</div>
<div style="text-align: center;">
Chciałam jeszcze na koniec bardzo podziękować, za wszystkie miłe słowa pod pierwszym rozdziałem. Miałam bardzo długą przerwę w pisaniu i szczerze, strasznie się obawiałam, że ten blog będzie kompletną porażką i nikt nie będzie go czytał, nawet za łapówką. Pojawiło się Was jednak troszkę i jest mi z tego powodu bardzo miło. </div>
<div style="text-align: center;">
Nie przynudzam już. Jeszcze raz bardzo dziękuję i mam nadzieję, że nie zniechęcicie się i będziecie ze mną dalej :)</div>
</div>
<div class="MsoNormal">
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
</div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/09141160405239206612noreply@blogger.com21tag:blogger.com,1999:blog-3344885455096690071.post-48644783485292974112016-01-08T21:43:00.001+01:002016-04-25T15:55:16.037+02:00Rozdział 1<div class="MsoNormal">
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: center;">
<i><span style="font-size: x-large;">Katherine </span></i></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
<div class="MsoNormal">
– Hej, mała – usłyszałam za sobą.
Obróciłam się powoli, żeby zobaczyć wysokiego bruneta o figlarnym spojrzeniu.
Miał do połowy rozpiętą czarną koszulę i podpierał się nonszalancko o bar. </div>
<div class="MsoNormal">
Popatrzyłam
na niego znużona i zajęłam się na powrót swoim drinkiem.</div>
<div class="MsoNormal">
– Siedzisz tu taka sama, może potrzebujesz
towarzystwa? – Postukał niecierpliwie palcami w blat.</div>
<div class="MsoNormal">
– Nie –
odpowiedziałam, nie zaszczycając go nawet spojrzeniem.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
– Ostro – zamruczał. – Zatańczymy? – Nachylił
się nade mną. Było czuć od niego alkoholem i szczypiącymi w nos perfumami.
Obrzuciłam go litościwym spojrzeniem i zaczęłam zbierać swoje rzeczy. – Nie
uciekaj, chcę cię tylko poznać. – Złapał mnie za nadgarstek. – Chyba, że wolisz
nie rozmawiać, a przejść do rzeczy. – Puścił mi oczko.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Wyrwałam rękę i obróciłam się na
pięcie. <i>Muszę znaleźć Sarę i wynieść się
z tego cyrku</i>. </div>
<div class="MsoNormal">
Poszłam
w każde możliwe miejsce, w którym mogła być dziewczyna, ale jak zwykle, nie
było jej nigdy, kiedy była potrzebna. Dam sobie odciąć obie ręce, że po prostu
mnie zostawiła i poleciała z jakimś nowo poznanym facetem do naszego
mieszkania.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
W każdym miejscu, w którym się
zatrzymywałam, nagle pojawiał się też facet, który przyczepił się do mnie przy
barze. Świetnie – wychodzi na to, że mam drugi, irytujący cień.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Wyszłam przed klub i rozejrzałam
się wśród palących, ale tam też jej nie było. Było z piętnaście stopni mrozu i
zaczynał sypać śnieg, a ja miałam krótką spódnice, szpilki, skórę i… nie miałam
torebki. Spojrzałam na drzwi, właśnie była przy nich jakaś bójka, więc po nią
nie wrócę. Świetnie, Katherine, z każdym dniem coraz bardziej zasługujesz na
miano geniusza.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Przysiadłam na murku i objęłam
się ramionami. Co za kretynka wychodzi tak ubrana z domu?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Katherine Davies.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Zerknęłam na awanturę – trwała w
najlepsze. Ba, dołączyli się do niej ochroniarze którzy niby próbowali ją
zakończyć. Pełna profeska. </div>
<div class="MsoNormal">
Schowałam
twarz w dłoniach. Zaraz zamarznę albo się zabiję, albo zapłaczę, albo wszystko
na raz.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
– Nie zgubiłaś czegoś? – usłyszałam kpiący,
och, Chryste, jakże denerwujący głos. Podniosłam<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
głowę. Jest i on.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
– Na mózg Ci coś padło? –
zagotowałam się. – Czemu za mną łazisz?</div>
<div class="MsoNormal">
Zmarszczył
brwi.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
– Nie padło. Bardzo dbam o swój mózg. Jest
moją drugą ulubioną częścią ciała. – Puścił mi oczko, potwierdzając moje
domniemania, że tą pierwszą ulubioną częścią jego ciała jest jego penis – i moim
zdaniem, ma facet spierdolony krwioobieg, bo chyba tylko do niego mu krew
dopływa, a mózg pozostaje suchy jak wiór, stając się tym samym bezużytecznym.
Wyszczerzył się głupkowato i rzucił mi moją torebkę.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
– Dzięki – burknęłam i wyjęłam z
niej od razu telefon. Chciałam zamówić taksówkę, ale oczywiście telefon był
rozładowany. Zaśmiałam się gorzko sama do siebie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
– Padł? – zapytał wesoło.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Obrzuciłam go wściekłym
spojrzeniem i objęłam się ciaśniej.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
– Nie łam się, gorzej byłoby, jakbyś siedziała
tutaj sama – zaśmiał się. </div>
<div class="MsoNormal">
Zamknęłam
oczy i w duchu liczyłam do dziesięciu, żeby mu nie przywalić. Siedziałam tak
chwilę, aż usłyszałam, jak zaczyna rozmawiać przez telefon. Zamawiał taksówkę.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
– Myślę, że podwiezie nas oboje.
Do ciebie czy do mnie? – Posłał mi zawadiacki uśmiech. Zdjął z siebie skórę i
zarzucił ją na moje plecy. Pachniała nieziemsko. To niestety nie zmieniało
tego, że to najbardziej arogancki człowiek, jakiego od bardzo dawna spotkałam.
– Zgódź się, żeby do mnie, mam posprzątane.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
– Nie, dzięki.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
– Łamiesz mi serce.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
– Ciesz się, że nie kark. – Zrzuciłam z siebie
jego kurtkę i wstałam. Chodziłam wokół, czekając na taksówkę jak na zbawienie,
a on podśpiewywał sobie wesoło i palił papierosa.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
– A może zamiast seksu u któregoś
z nas, zrobimy sobie przejazd po klubach? Noc jeszcze młoda – zawołał w końcu,
ale na moje szczęście, podjechała taksówka. Ruszyłam do niej w tym samym momencie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
– Dzięki za torebkę i taksówkę – powiedziałam,
zachowując resztki kultury i wsiadłam do środka.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
O ile miałam wcześniej niezłe zdanie o
taksówkach i taksówkarzach, o tyle teraz wszystko legło w gruzach, ponieważ w
tej, w której teraz byłam, panował taki syf, że nie jestem pewna czy do fotela
to się nie przykleję czasem.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
– Żaden problem, słonko. – Wyszczerzył zęby i
zamknął za mną drzwi. Myślałam, że odejdzie, ale przeszedł na drugą stronę i
wsiadł obok mnie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
– Co Ty robisz? Zamów sobie drugą
– warknęłam, odsuwając się najdalej jak tylko mogłam.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
– Jesteś taka niewdzięczna. – Przewrócił
oczami. – Nie martw się, mała, żartowałem z tym seksem. Zachowajmy resztki
kultury, większość ludzi sypia ze sobą dopiero po pierwszej randce. – Zastygłam
i już chciałam wysiadać, ale samochód ruszył. – Proszę odwieźć najpierw panią –
rzucił jeszcze do taksówkarza i sam – w końcu – zamilkł.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Raz, dwa, trzy… liczyłam w
głowie, kurczowo trzymając się umywalki. Daj spokój, Katherine, przeprowadzałaś
tę rozmowę w głowie tysiące razy, nie masz się czego bać – próbowałam przekonać
moje lustrzane odbicie, które trzęsło się niczym galareta. Nie mogłam uspokoić
oddechu. Od dzisiejszego spotkania zależy moja przyszłość w tym mieście. Jak
zawalę – zostaje mi jakiś zmywak, McDonald's albo głos wypowiadający te
wszystkie denerwujące rzeczy w hipermarketach.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Kenner’s Corporation EAM jest
jedną z największych i najlepiej prosperujących korporacji w Nowym Jorku. Jest
zjednoczeniem kilku największych koncernów na całym świecie. Zajmują się ekonomią,
marketingiem, budownictwem i Bóg jeden raczy wiedzieć, czym jeszcze. Do nich
należą największe projekty, wygrywają każdy możliwy przetarg, nie ma z nimi
równych na jakimkolwiek rynku.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Teraz ogłosili, że potrzebują
asystentki z wyższym wykształceniem z prawa i ekonomii. ASYSTENTKI. Gdybym nie
wiedziała, że w ich firmie asystentka to coś więcej, niż goniec i ktoś do odbierania
telefonów – zabiłabym ich śmiechem za takie ogłoszenie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Zresztą, sama nigdy bym się tam
nie zgłosiła. Moje CV znalazło się u nich po trzech butelkach wina w pewny
sobotni wieczór, kiedy opijałyśmy z Sarą nowe mieszkanie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
To kompletne wariactwo, bardziej
nadaje się jako kelnerka do baru, niż asystentka w takiej firmie. Wszyscy na
pewno są tam jak spod igły. Piękne blondynki o nieskazitelnych cerach, nogach do
samego nieba i biuście D+.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Wracając do tego, że jeśli mnie
nie zechcą, to będę robić hamburgery – otóż, moje wykształcenie jest gówno
warte w tym mieście. Nikomu nie jest potrzebna blondyna potykająca się o własne
nogi, ze świstkiem o wykształceniu prawno–ekonomicznym w ręku, bo ani
wszystkiego o prawie nie wiem, ani wszystkiego o ekonomii, tym bardziej, że
byłam na beznadziejnej uczelni i większość wykładów i praktyk przebalowałam.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Teraz jestem bardziej
odpowiedzialna, ale co z tego? Nie cofnę czasu. Mogę iść na studia, znów, ale
nie stać mnie na to, poza tym, zajęłoby mi to tyle czasu, że bym w końcu z
głodu przymarła, szczególnie, że już nie pracuję u Louisa, bo jego żona
postanowiła wrócić i zająć się restauracją.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
– Kat, wyłaź, spóźnisz się – jęknęła Sara pod
drzwiami. Przewróciłam oczami i obrzuciłam bacznym spojrzeniem moje odbicie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Prawie całkowicie udało mi się zamazać oznaki
zmęczenia po nieprzespanej nocy, ale im dłużej się sobie przyglądałam, tym
bardziej wydawały mi się widoczne.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Westchnęłam i otworzyłam drzwi
kluczem. Sara otworzyła je zamaszyście i oparła się nonszalancko o futrynę.
Miała potargane włosy, za dużą koszulkę do połowy ud i znając ją – pewnie nic więcej.
W ręku trzymała podpalonego papierosa. Uniosła jedną brew, widząc moje ubranie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
W odróżnieniu od jej negliżu,
miałam na sobie czarne, ciasne spodnie, białą koszulę i czarną skórę.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
– Było założyć jeszcze pas
dziewicy – prychnęła. – Na takie rozmowy, kotku, zakłada się miniówę, która
ledwo zakrywa dupę. Bez łóżka nie przyjmują na takie stanowiska, szczególnie takie
jak ty.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
– Dzięki, wole sypiać sama, niż co noc z kim
innym. – Minęłam ją w drzwiach i ruszyłam do kuchni. Nalałam sobie szklankę
zimnej wody i wypiłam ją duszkiem. Może chociaż to mnie uspokoi. –Zostawiłaś
mnie wczoraj i uczepił się mnie jakiś wariat.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
– Przystojny?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Skarciłam ją wzrokiem.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
– No co, Jezu. Przecież nic ci
nie zrobił, nie? No to o co tyle krzyku? Rozepnij chociaż ten guzik, nie jesteś
zakonnicą. – Podeszła do mnie i rozpięła jeden z guzików koszuli. Teraz było mi
widać większość mostka. – Od razu lepiej. Chociaż ja rozpięłabym jeszcze ze
dwa. – Spojrzała na moje stopy.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Miałam
na nich czarne, płaskie buty do kostki. Skrzywiła się, zgasiła papierosa w
popielniczce koło mnie i poszła do siebie, żeby wrócić z wysokimi, czarnymi
szpilkami.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
– Nie włożę ich, wybije zęby. Wyglądałaś dziś
za okno? – Skinęłam głową w stronę okna. Było całe zamrożone i prawie do połowy
w śniegu.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
– Przestań pierdolić. – Rzuciła
mi je pod nogi. – Jak ich nie zmienisz, to do Twojego powrotu spalę ci całą
szafę. – Posłała mi kolejny grymas. – Dawno mam ochotę to zrobić. Poza tym
pomyśl, jak będą ubrane laski tam. Te szpilki, to przy nich nic.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Zmrużyłam oczy, ale włożyłam
buty, które mi przyniosła. Były śliczne i miałyśmy ten sam rozmiar, ale nie na
taką pogodę…<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Westchnęłam. Trudno, najwyżej się połamie.
Jeśli to ma mi pomóc dostać te pracę (choć wątpię, że dwie sztuki głupiego
obuwia cokolwiek zdziałają) – zniosę to. Włożyłam czarny, krótki płaszcz i wzięłam
jeszcze parę głębokich oddechów.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<i>Nie powinnaś się tak przejmować</i> – powiedziałam do siebie w duchu. <i>Przecież i tak nic z tego</i>.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Złapałam
kluczyki, telefon i wyszłam z domu, słysząc za sobą jeszcze <i>powodzenia</i> od
Sary.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<i>Wiedziałam. Wiedziałam, że te buty są złym
pomysłem, wiedziałam</i> – mówiłam do siebie w duchu, próbując zebrać się z
tafli lodu, na której właśnie się poślizgnęłam i upadłam. Wstałam i znów upadłam
– dwukrotnie – mocząc sobie całe ubranie i zdzierając ręce. Pomacałam ręką
nogę, która mnie strasznie bolała, ale chyba nie była złamana. Wściekła
spróbowałam jeszcze raz się podnieść i zobaczyłam, że kilka metrów ode mnie,
przed drzwiami budynku, stoi brunet z uniesioną jedną brwią.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<i>Boże, co za wstyd.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
Udałam, że czegoś gorączkowo
szukam w torebce, schylając głowę jak najniżej, żeby nie było widać, jak bardzo
jestem czerwona.</div>
<div class="MsoNormal">
Mimo to, usłyszałam, że do mnie podchodzi.
Spodziewałam się, że będzie chciał mi pomóc albo zapytać czy nic mi nie jest,
więc spojrzałam na niego. Miał twarde rysy twarzy i obojętne spojrzenie. Stał z
jedną ręką w kieszeni, w drugiej miał aktówkę. Musiałam przyznać, że był
strasznie, ale to strasznie przystojny. Czy tutaj pracują sami tacy? Jeśli tak,
to, to istny raj.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
– Przepraszam – odezwał się. <i>O mój Boże.</i> Niby nic specjalnego nie
powiedział, ale zaparło mi dech w piersiach. Miał jeden z tych głosów, który
przyprawia kobiety o gęsią skórkę. Zrobiło mi się tak gorąco, że myślałam, że
lód zaraz zacznie pode mną topnieć. – Za rogiem jest klinika, w której można zapisać
się na kurs realnego patrzenia na świat, bo może nie zauważyła pani śniegu po
kolana i centymetra lodu, na każdej płaskiej powierzchni – mruknął. Całe nogi
mi się trzęsły, ten głos był… Zaraz. Co on powiedział? – Za wypadki przed
budynkiem, odszkodowań nie płacimy, mogła pani zrobić sobie coś w środku.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Rozszerzyłam oczy i nie
wiedziałam co powiedzieć. Byłam w takim szoku, że nie mogłam się nawet ruszyć.
Za to brunet, nie zwracając już na mnie uwagi, obrócił się i wszedł do budynku,
po drodze rzucając do faceta przy nich stojącego, żeby posypał chodnik solą
przy pierwszej wolnej chwili.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Otworzyłam usta i wpatrywałam się
w zamknięte drzwi, dopóki nie ocucił mnie głos owego pana. Był starszy i miał
przyjemny wyraz twarzy. Widać było, że miał zupełnie inny charakter niż ten… Ktoś.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
– Pomogę pani. – Podszedł do mnie i wyciągnął
obie ręce, żeby dźwignąć mnie z ziemi. – Proszę się nie przejmować, James jest
bardzo zgorzkniały, na jego sympatię i szacunek trzeba zasłużyć. – Posłał mi
ciepły uśmiech.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
– Bardzo dziękuję. Nie wiem co mi
się dziś stało – przyznałam speszona.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
– Każdy ma lepsze i gorsze dni. –
Cofnął ręce, upewniając się przed tym, że już ustoję na własnych nogach.
Wskazał mi ręką drzwi, za którymi zniknął brunet. – Proszę, tylko ostrożnie.</div>
<div class="MsoNormal">
Skinęłam mu głową w podziękowaniu i ruszyłam
do drzwi, choć po spotkaniu tego dupka, miałam raczej wrażenie, że idę wprost
do paszczy jakiegoś ogromnego zwierzęcia, które połknie mnie żywcem.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
– Co myślisz, James? – Joseph, przepraszam,
pan Kenner, odezwał się po dłuższej rozmowie ze mną do swojego syna, który całą
rozmowę siedział na biurku z założonymi rękami, lustrując mnie od góry do dołu.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Oczywiście, synem był mężczyzna,
który tak mnie miło potraktował przed budynkiem.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
– Ja jej tu nie chcę – powiedział
otwarcie. – To pewnie kolejna, która chce wyłudzić kasę. Znalazłem ją leżącą
krzyżem pod firmą dzisiaj rano. Chyba że jest Jehową i to była prostracja. – <i>Pro… co?</i> Popatrzył na mnie uważnie. –
Jesteś?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
– James! Jak możesz tak mówić – zagrzmiał.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
– No wybacz mi, ale nie wiem, co mam o niej
myśleć. Nie wydaje mi się, żeby nadawała się na to stanowisko i tyle –
odpowiedział, niewzruszony gniewem ojca. – Nie ma kwalifikacji dobrych.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
– Przestań zabierać swoje problemy osobiste do
pracy i odgrywać się na innych, synu – zagrzmiał. – Przecież tylko o to chodzi.
Jesteś nieprofesjonalny.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
– Ostre słowa jak na kogoś, kto doszedł do
władzy po plecach rodziców. Też mam coś w tej firmie do powiedzenia, a skoro ma
to być też moja asystentka, to mam prawo wybrać taką, jaką ja chcę.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Widać było, że zagotował ojca do
granic. Powoli obrócił się do mnie i poprosił, żebym poczekała na niego na
korytarzu. Wyszłam i dokładnie słyszałam, jak się kłócą.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<i> – Jaki ty dajesz przykład pracownikom,
niedługo wszyscy będą nam pluć w twarz!<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i> – Nie przesadzaj, ona nie będzie tu pracować.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i> – Będzie, bo ma dobre kwalifikacje, nie
potrzebne ci lepsze na asystentkę. I dobrze ci radzę, przestań na mnie warczeć
przy innych. Mogę cię zniszczyć w pięć minut.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i> Odpowiedziało
mu milczenie.<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
<i> – James… Przepraszam. Po prostu nie chcę,
żebyś zachowywał się, jakby był winien całemu złu na świecie. Wiem, że odkąd
Julia…<o:p></o:p></i></div>
<div class="MsoNormal">
– Chyba narobiłam zamieszania tym moim
odejściem – przerwała mi wysoka brunetka, siadając obok. Była w mocno
zaawansowanej ciąży. – Ale sama pani rozumie. – Pogłaskała się po brzuchu. – Zresztą,
praca tutaj nie jest dla mnie. – Uśmiechnęła się blado. – Mam za słabe nerwy.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
– Jest aż tak źle? – dopytałam.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
– Myślę, że się pani przekona.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Posłała mi jeszcze jeden uśmiech i wróciła na
swoje miejsce pracy. Zrobiła to wczas, bo zaraz po tym jak usiadła, drzwi
otworzyły się i wyszedł z nich starszy z mężczyzn.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
– Gratuluję, ma pani tę posadę. Zapraszam w
poniedziałek na ósmą rano – powiedział krótko z chwilą, kiedy z gabinetu
wyszedł młodszy, obrzucając mnie obojętnym spojrzeniem. Wsadził ręce w kieszenie
i oparł się o biurko brunetki. Poderwała się z krzesła i czekała, co do niej
powie, on jednak spojrzał na mnie.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
– Raczej od jutra. Rose kończy już dziś, a
papiery są w strasznym nieładzie. – Pokręcił głową. – Powiedziałbym nawet, że
jest w nich straszny pierdolnik.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
– James! – Jonathan zrobił się cały czerwony. –
Bardzo panią przepraszam, my zawsze w pracy zachowujemy profesjonalną kulturę,
James ma po prostu zły dzień.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
– Ta, jasne – roześmiał się
brunet. Byłam zdezorientowana, ale jego śmiech sprawił, że serce podskoczyło mi
do gardła. – Rose powie Ci jak wszystko ułożyć. Miłego weekendu. – Wziął z
biurka aktówkę, z którą widziałam go wcześniej i wyszedł, pogwizdując.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
– Bardzo przepraszam – wymamrotał pan Kenner.
– Nie musi pani oczywiście tego robić, nie musi. – Odchrząknął i poluzował
krawat, zrobił się cały czerwony i ciężej oddychał ze złości, którą bardzo próbował
ukryć. – Rose, poproszę o szklankę wody do mojego gabinetu – odezwał się do
brunetki. – Do poniedziałku. – Posłał mi słaby uśmiech i zniknął za drzwiami.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Nie rozumiem, za co ten facet tak mnie nie
cierpi. Nawet mnie nie zna. Nie zamienił ze mną sam pół słowa. Dupek. Myślałam,
że to wczoraj miałam paskudny wieczór, ale ten dzień przebija wszystko. Z jednej
strony powinnam cieszyć się, że mam tę pracę, a z drugiej, nie wiem czego się
spodziewać po takim wariacie. Nawet nie wziął mojej teczki do rąk. Nie
pofatygował się, żeby cokolwiek powiedzieć, zapytać, z góry mnie stracił i
nawet się z tym nie krył.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Wyjęłam telefon, żeby zadzwonić
do Sary. Otworzyłam kontakty, ale nie było tam żadnego numeru. No, prócz
jednego.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Carter.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Kim u diabła jest Carter i co jego numer robi
w moim telefonie, zamiast wszystkich, które miałam?</div>
<div class="MsoNormal">
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Wybrałam numer i czekałam, aż
ktoś odbierze.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
– No cześć, piękna – usłyszałam denerwujący
głos i wszystko stało się jasne. Mój telefon był „wyładowany”, bo ten facet,
który za mną wczoraj łaził, grzebał w nim.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
– Mogłam się tego spodziewać – powiedziałam
zrezygnowana. – Usunąłeś mi wszystkie numery? Jesteś aż tak zdesperowany?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
– Zdesperowany? Nie. Oszalałem na Twoim punkcie,
kotku – odpowiedział zalotnie. – To co? Dasz wyciągnąć się na drinka lub dwa?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
– Nie, dzięki, wolałabym wypić czysty kwas.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
– Kwasu to ja już nie biorę.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
– Gratuluję. Gdzie mogę znaleźć moje kontakty?<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
– Wszystkie są ze mną, musisz je
tylko odebrać.<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
Zacisnęłam zęby ze złości, kiedy
zaczął jeszcze coś mówić, ale nie chciało mi się już tego słuchać, więc się
rozłączyłam. Nie schowałam jeszcze telefonu do torebki, kiedy znów zawibrował. </div>
<div class="MsoNormal">
Przyszedł
SMS: <i>Będę o 20, adres znam. Jestem tak
podekscytowany, że chyba umyję dziś </i><i>wszystkie zęby. :–)</i></div>
</div>
</div>
</div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/09141160405239206612noreply@blogger.com16